Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałII
Otym,żemyślijakkamykiwlawiniewydarzeń.Owiośnie
naMazurach,którąobwieszczaklangorżurawi
Byławczesnawiosna.Nicniewskazywałonato,żetylesięwnaspozmienia.Wręczprzeciwnie
czekałamnawiosnęjaknarozkwittego,conajpiękniejsze.Jakbynaszamiłośćmiałabyćwieczną
zielenią.
Stawprzydomupowolizmieniałsięzszarejtafliwkobaltowąbreję.Wciążbyłochłodno
inieprzyjemnie.Wyjazdydomiastaniesprawiałyżadnejprzyjemności.Wtakąpogodęniemożna
przecieżpobieculiczkamistrzeżonymiprzezkamienice.Wtakąpogodęlepiejschronićsiępod
parasolem.Rzadkowięcwyjeżdżałam;skupionabardziejnapracy,prowadzeniudomuiobserwowaniu
Zosinychpoczynań,znadziejąobserwowałambudzącąsiędożyciaprzyrodę.Ospałabyłajednak
wyjątkowo,aciszynadPopowemnieprzecinałznajomyklangorżurawi.Roktemujużbyły!
Żurawiewybrałysobiemojąwieśnasiedlisko.Ptakitekrólująnanaszymniebie,towarzyszami
dzielnychbocianówiwieczniegłodnychmyszołowów.Czująsięjednakgospodarzami.Gdynadchodzi
czasgodów,anektująpolezamoimdomem.Obserwowanieichzalotówmawsobiecoś
magnetyzującego.Skrzydłałopocząwżurawimmajestacie,akrzykprzecinajaknożemwiosenną
ospałośćświata.
Tegoroczneżurawiespóźniałysięijużzaczęłamsięniepokoić.Któregośdnia,gdymalowałam
rumiankinazielonejbutelcepowinie,znajomypodniebnyodgłosoznajmiłprzybyciepierwszych
zwiastunówwiosny.
Kochanie,jużżurawiewnaszejwsi!OdrazupodzieliłamsięwiadomościązMartinem.
Wymienialiśmysięcorazczęściejtakimidrobiazgamicodzienności.Przyjęłamjegomiłośćjak
aksjomatiprzeżywałamkolejnedni,godzącsięzrosnącymzdnianadzieńprzyzwyczajeniem,które
sprawiałominawetprzyjemność.
Słońceoblizałołąkiipola,śniegstopniał,rolnicywyjechalidopracpolowych.Nastałczas
napracewogrodzie.Sołtysprzywiózłubiegłorocznyobornik,któryzwaliłnapryzmę.Rozkładaliśmy
gowidłami,śmiejącsię.Martinkręciłnosem.Jazresztąteż,bobyliśmypomiejskuwydelikaceni.
Potemtensamsołtysswoimpomarańczowymciągnikiemzaorałmikawałekziemizadomem.Nad
całościąpracczuwalizaprzyjaźnienisąsiedzi:AniaiMietek.Mówili,coijakmusimyzrobić,byogród
spełniłmojeoczekiwania.Pomagali,ilemogli.Samimielipięknyogród,trzyrazywiększyodmojego.
Apotemgrabienie,wyznaczaniezagonów.TojużnależałodomnieboMartinprzecieżpracował
wszkolejęzykowej.
PozaśnięciuZosiwymykałamsięzdomuiwyznaczałamrzędydlanasion.Siałam,nasadzałam
icochwilapytałamAni:
Czyjużporasiaćogórki?
Nie,musiszpoczekaćdomaja,do„zimnejZośki”.Poniejdopiero.
Acomamrobićteraz?
Wysiejwskrzynkachnasionadyniowatych.Cukinie,dynie,patisony,kabaczki.Przyniosę
cizaraz.Kopermożeszsiać.Mamnasionanagietków.Posiejteż.Przykryjtylko.
Czymprzykryć?
No,foliąjakąś,alepiejagrowłókniną.