Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
układasięwedługjegomarzeńipragnień–miłośćipraca,awokółdobrzyludzie,pieniądze
ipowodzenie.Wtedywłaśniepowinienbudowaćprzekonanieowłasnejwartości,by–gdypojawiąsię
trudniejszedni–mógłczerpaćzduchowychzapasów.Dobrzejestpamiętaćsmakulubionejherbaty,
zapachulubionychperfum,dźwiękimuzyki…Wracaćdotychbodźcówzawszewtedy,gdytrzeba.
Topomagawpowrociedodobrychmyśli.Bojeśliniewypełnimyswegosercadobrymimyślami,
życienamzgorzknieje.
Mojeżycie–miałamtakiewrażenie–zgorzkniałonachwilępostracieInki.Nibytylkopies.
Ajednakzabolało.
TrudnobyłominawetuśmiechaćsiędoZosi.
–Mamajestsmutna,wiesz?–tłumaczyłam,acóreczkapatrzyłanamniezdziwiona.Nierozumiała
przecieżmoichsłów.Miałapółtoraroku,awtymwiekudzieciniesąnajlepszymitowarzyszami
rozmów.
Potemnagleodczułam,żeMartinwrazznastaniemwiosnyoddalasięodemnie.Starałamsię,jak
mogłam!Stosowałamsiędoradmoichprzyjaciółek:rozmawiajznim,niepozostawiaj
niedopowiedzianychsytuacji.
Rozmawialiśmywięcocodzienności,wciążjednakmiałamwrażenie,żeMartinniechcejejjuż
itęsknizaczymśinnym.Zdobyłmnie,zmieniłswojeżycie,ateraz…jakbynadchodziłdlaniegoczas
nakolejnezmiany.
Przestałamgorozumieć,ajednakmiałamjeszczedośćsiły,byciągnąćówprzysłowiowywózek
bezjegopomocy,starałamsięzadwoje,boprzecież…Przeszliśmyrazemtyle.Miałamwrażenie,
żewięcejniżniejedenzwiązekodłuższymstażu.
–Czymaszjakieśkłopoty?Proszę,powiedzmionich–prosiłam.Zazwyczajmilczał,aleczasem
mówiłcoś,comnieniepokoiło.
–Każdeznasmaswojeżycie.Niemożeszbyćwkażdymmomenciezemną.
Notak.Toniejestmożliwe.Wsumiemiałrację.Dwaoddzielneżycia,dwaświaty.Dwiewyspy.
Aledlaczegonagletakpodkreślałswojąodrębność?Przecieżnigdywcześniejwtensposóbniemówił?
Raczejłączyłnaszeświaty,niedzielił.
Naprzykładwtedy,gdyjegomatkabyłachora.Gdyumierała,byłamprzynim,borozumiałam,
żewalisięjegoświat.Ciężkietowspomnienia;naznaczyłynas.Erikabyłabardzodzielna.
Pokochałamjąjakwłasnąmamę.Szkodatylko,żezostałamidanatylkonachwilę…
Uświadomiłamsobie,żewniektórychmomentachżyciaMartinnaglecichłioddalałsię.Jak
wtedy,gdyniczymwidomopojawiłasięjegobyłażona;odwiedziłamnienawetwredakcjiizrobiła
awanturę.Rozstaliśmysięwtedy.Gdybymiwcześniejpowiedział,żesprawarozwodowajestjuż
wtoku,zapewnesprawypotoczyłybysięinaczej.NiemiałabymromansuzPiotrem,wówczasjeszcze
kolegązredakcji.Tenromanswszystkododatkowoskomplikował.Potemwielepracymusieliśmy
włożyć,bynaszeobecnerelacjebyłymimowszystkoprzyjacielskie.Alepewnebliznypozostały.
–Tomiłośćbezposiadania.Zdecydowałemsięnaniąświadomie–powtarzałmimójdawny
kochanek,ajaniezbyttęmiłośćrozumiałam.Wolałamwzajemność.Byłomijednakprzyjemnie,
żewciążmniekocha.Takakobiecapróżność.
Zdałamsobiesprawę,żebardzołatwonawiązujęrelacjezmężczyznami.Byliwciążobecni
wmoimżyciu.Nieprzeczuwałam,żewkrótcesiętozmieni–możepoto,bynauczyćmnienieco
pokory?
Piotrkiedyśwżartachpowiedział: