Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Byłtakpodniecony,żedocisnąłgaz.Błotozassało
opony,samochódgwałtownieskręcił.
Powoli,powiedziałsobie,zdejmującnogęzpedału.
Niezdawałsobiesprawy,jakstromebyłowzgórze,gdy
wjeżdżałnanietyłem.Zjazdzacząłprzypominaćślizg
wbłocie.Szarpnąłdźwignięskrzynibiegów.Opony
wciążsięślizgały,alesamochódzwolnił,awkońcu
zpoślizgiemsięzatrzymał.WtedyStuckyznowu
usłyszałwaleniewbagażniku.
Zaciągnąłhamulecręcznyiwyłączyłsilnik.
Zaciskajączęby,chwyciłworekmarynarskiisięgnął
dobocznejkieszeni,gdzietrzymałdodatkową
napełnionąstrzykawkę.Potemsięgnąłpodsiedzenie
kierowcyipodniósłnóżmyśliwski.Zanimotworzył
drzwisamochodu,kątemokadostrzegłjakiśruch.
Wdolenagłównejdrodze.Tobyłpolicyjnyradiowóz.
Sukinsyn!
Stuckypochyliłsię,ledwiewidziałcokolwieknad
kierownicą.Jegosamochódstałjakieśtrzydzieści
metrówodgłównejdrogi.Czydrzewawystarczająco
gozasłaniają?Botendrańkierowałsięzpowrotem
wstronę.
Waleniesięnasiliło.
Przysiągłby,żecałysamochódkołysałsięodtych
stukotów.Przyłapałsięnatym,żewstrzymujeoddech,
jakbytorobiłojakąśróżnicę,ipatrzył,jakradiowóz
corazbardziejszbliża.Siedziałnieruchomo,wjednej
ręceściskającstrzykawkę,wdrugiejnóżmyśliwski,
gotowyużyćjednegoidrugiego.
Poplecachstrużkąspływałmupot.Takmocno
zacisnąłzęby,poczułprzeszywającyból.Terazjego