Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Możenietrzebabyłosięprzednimchować
–zauważyłRomek.
–Bezróżnicy,przecieżitakmnieznajdzie–parsknęła
dziewczynka.–Zawszeznajduje.
–Itosięniezmieni–ostrzegłDawid,przestając
jąłaskotać.Wiktoriaznieruchomiała,wciążwjego
objęciach,awtedyspojrzałnażonę,któraprzysiadła
naskrajułóżkazDariąnakolanach.–Zailemusisz
wyjechać?
Zerknęłanazegar,nimodpowiedziała.
–Zagodzinę,możepółtorej.
–Dobrze.Tomożedziewczynywybiorąsięteraz
wodwiedzinydoRomka,amyzostaniemysami.
Cotynato?
–Niezłyplan–przyznałaNatalia,spoglądając
naDawidaspodzmrużonychpowiek.
II
–UprzedzałeśRomka,żezamierzaszwcisnąć
mudziewczynki?–spytałaNataliaczterdzieściminut
później,wkładającnasiebieubrania,rozrzuconeprzez
Dawidapocałejsypialni.
–Planowałem–odpowiedziałjejmąż,spoglądając
naniązfiglarnymuśmiechem.
–Planowałeśuprzedzić?
–Tak.Aleniezdążyłem,bosamtozasugerował,kiedy
przyszedł.Takczyinaczejwolałempoprosićjegoniżmoją
mamę.
Wjegotwarzywstydmieszałsięzrozbawieniem.
–Nadziejaumieraostatnia,co?–westchnęła.
–Pewnietak–przyznał.–Alewiesz,żejanie
naciskam.