Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–szczerzeiniemaluroczyście–żeprzyjmujejejwybór.
Chociażsampochodziłzdużejrodziny,wktórejkażdy
planowałprokreację,byłgotówzrezygnowaćztego,
żebybyćznią.Byłwniejzakochanyrówniemocno,jak
onawnim.
Poślubiezamieszkaliwniewielkimmieścieonazwie
Kalie,skądpochodziłarodzinaDawidaigdziewciąż
wszyscymieszkali.Przyjętojązotwartymiramionami,
aNataliaszybkopoczułasięczęściąichspołeczności.
Jejświeżoupieczonymążmiałsporokrewnych.
Trzymalisięrazem,mieszkaliposąsiedzkuiwydawalisię
naprawdęsobiebliscy.Dziecitraktowanotujak
największyskarb,wszyscytroszczylisięoniezczułością,
którarozbrajałaiwywoływałauśmiech.Wtamtym
momenciewrodziniebyłytylkodwiedziewczynki,
córeczkiEli,kuzynkiDawida.Nataliaszybkozwróciła
uwagęnaopiekę,jakąnadnimiroztaczano.Niezależnie,
czyzajmowalisięnimidziadkowieczybabcie,wujkowie,
ciocielubkuzyni,każdytraktowałjezmiłością.Było
toniezwykłeimiałowsobiepiękno.
WłaśnietopodejściezainspirowałoNataliędozmiany
decyzjiwkwestiiposiadaniadzieci.Atakżeprzeogromne
szczęściebłyszczącewoczachDawida,ilekroćspotykał
sięzcórkamiEli.
Kiedypowiedziałamu,żejestwciąży,byłwszoku.
Nakilkachwilznieruchomiałzkamiennąminą,prawienie
oddychał.Krewodpłynęłamuztwarzy,aonazdążyłasię
przestraszyć,czywszystkoznimwporządku.
Apotemdrgnął.Jegooczyrozbłysły,choćmina
pozostałapoważna.Podszedłipołożyłjejdłonie
naramionach.
–Itegochcesz,tak?–spytałzlękiem.Uśmiechnęłasię