Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zupełniegustownydwupiętrowybudynek.Pomimopóźnej
porykilkaokienwciążbyłorozświetlonych,podobniejak
parkingpoprawejstronieodwjazdu.Stałotampięć
samochodów,aNataliapomyślała,żetomiejscemoże
byćjednązzagubionychatrakcji–tych,którenie
sąpowszechnieznane,ajednakpozostają
niezapomniane,jeśliodwiedzisięjechociażraz.Takie
nigdyniepękająwszwach,alemajągronowiernych
klientów,zapewniającychwłaścicielombytispokojną
głowę.
Gdybypojechaładalej,pokilkusetmetrachdotarłaby
dogranicniewielkiegomiasteczka,któregołunęwidziała
zoddali.Nieplanowałagoodwiedzać,leczwiedziała,
żenigdyniezapomnijegonazwy.
Zaparkowaławpobliżubramyiwyłączyłasilnik.Nagła
ciszaibezruchmusiałyzaalarmowaćWiktorię,która
drgnęłaizamrugałaszybko.Jejdolnawargazadrżała
–możezzimna,możezdezorientacji.
–Spokojnie,skarbie–powiedziałaNatalia,acórka
spojrzałananiąiodetchnęła.–Niebójsię.
–Gdziejesteśmy?–spytałaszeptemWiktoria,
prostującsięnasiedzeniuiprzyciskającdopiersi
pluszowegokota.Rozejrzałasiępootoczeniu,
ażzatrzymałaspojrzenienazajeździe.
–Tutajprzenocujemy.Ranopojedziemydalej.
Dziewczynkapokiwałagłowązponurąminą.Niebyła
zadowolonaztego,żekazanojejopuścićdombez
pożegnania.Natalianiemogłajejzatowinić.Wiedziała
jednak,żeitakniezdoławytłumaczyćmałej,dlaczego
musiałyuciekać.
Niebyłatozresztąjedynarzecz,którejnieumiałabyjej
wyjaśnić.