Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
−JoannaiVladimir,niemamowy.Jesteściemoimi
gośćmi.Jajestemusiebie,wswoimkrajuiniczegomi
niezabraknie.Wyzaśjesteściedalekooddomu,apie-
niądzebędąwamjeszczepotrzebne.
−Alewytakdużodlanasrobicie–mówię.
−My,Polinezyjczycy,tacyjużjesteśmy.Jakmożemy
pomóc,topomagamy–mówiącto,chwytaCecilzarękę,
takiuściskmiłosny.–Pamiętacietychludzi,których
odwoziłemnastatek?
−Tak,oczywiście.
−Tychtrojemłodychludzizapakowałemnastatek,
kupującimbilety.Niemielijużpieniędzyichcielije-
chaćdopracy.Sąnamwdzięcznizapomoc,atodlanas
nagroda.–Milknie,jakbychciałmocniejzwrócićna-
sząuwagę,spoglądapoważniejipochwilikontynuuje.
–ZnacieBiblię,prawda?Kiedyspotykaciegłodnego,
trzebagonakarmić,aspragnionegonapoić.KiedyPan
zapyta,dlaczegoniepomogłeśtymPolakom,Joannie
iVladimirowi,kiedybylinatwojejziemi,tocojapo-
wiem,żeniepomyślałemotym,żejestmiprzykroiże
terazżałuję?Awiecie,coonmiodpowie?
−Co?
−Żeteraztożałowaćjużjestzapóźno!Życiejestkrót-
kieimywszyscypowinniśmysobiepomagać,bowszy-
scyjesteśmybraćmi.