Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wpiramidachniemawind–rzucakreska_zpoważnąminą.Ito
jużzauważyłem.
–Nicciwięcejniepowiem–blefuję.
–Toniemów!–sprawdza.
Przezchwilęjedziemywmilczeniu.Wymijamyparęsamochodów,
słuchamymuzyki.WjeżdżamynagłównądrogęnaWarszawę.
–Chodzimioto…–Wkońcuniewytrzymuję,apotemitakrobię
pauzę,bykreska_mogłasięzaśmiaćtriumfalnie.–Chodzioto,
żesamomiejsceniemadlaturystytakiegoznaczeniajakhistorie,
opowieści,jakimitomiejscejestotoczone.Toonesąkluczem.
–Notak…?–zgadzasięostrożnie,jakbysprawdzała,czyzatym
truizmemstoicośjeszcze.
–Toonenadająprawdziwywyglądmiejscu,obudowują
jewznaczenia,sprawiają,żeakurattokonkretnemiejscejest
ważniejszeniżtysiąceinnych.
kreska_odrywawzrokoddrogi,bynamniespojrzeć.
–Natymzwyklepolegabudowaniemarki,Kubusiu.Pracujesz
wmarketingupięćlatidopierotoodkryłeś?Brawo!
Drapięsiępogłowie.Popierwsze,gdyotymmyślałem,faktycznie
brzmiałomitojakośmądrzejibardziejodkrywczo,apodrugie,
tojeszczeciągleniejestto.Jeszczekawałekdosedna.
–Chodzimiraczejoto–próbujęinaczej–że,cochybadopiero
dzisiajzrozumiałem,robiętoźle.Podróżujęznaczy,zwiedzam.
Żewgłębiduchajestemtakimtypowymturystązaparatem,zktórych
sięzwyklenabijam,aróżniąmnieodnichtylkoodwiedzanemiejsca.
PamiętaszBangor?
kreska_kiwagłowąnaznak,żeowszem,pamięta.Zdziwiłbymsię,
gdybybyłoinaczej.Niespełnarokwcześniejbyliśmyrazem
nawypadziewStanach.Coś,copoczątkowomiałobyćojcowsko-
synowskąwyprawązmoimtatą,dośćszybkoprzerodziłosię
wgrupowywypad.DonasdwóchdołączylimojasiostraJadzia
zeswoimmężemMariuszemorazdwiemojeprzyjaciółki–uroczo
stukniętaaktorkaKarolinaStefańskaorazwłaśniekreska_.Przeztrzy
tygodniezwiedziliśmykilkamiejsc,awśródnichwłaśnieBangor
wstanieMaine,gdzienacodzieńmieszkaitworzymójulubiony
pisarzStephenKing.
–Gdytambyliśmy–mówię–skupiliśmysięnaKingu,jegodomu,
miejscachzksiążek.Tobyłynaszepiramidy.Popatrzeć,cyknąćfotę,
aprzytymwkurwićznajomychnafejsie.Aleczyzastanawialiśmysię
choćprzezchwilę,jakżyjesięludziomwnapółfikcyjnymmieście?