Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
godozjawiskowejbrunetki.Wpewnejchwili
dziewczynaobróciłasięwtańcuiporazpierwszyujrzał
jejtwarzwkształcieserca,dużeciemneoczy,
olśniewającopiękneusta.Koleżankapowiedziałacoś
doniej,adziewczynaodrzuciłagłowędotyłu
iroześmiałasię,odsłaniającrównebiałezęby.
Aaron,zawszetrzeźwomyślący,zawszeopanowany,
zapomniałoTimie.Zapomniał,dlaczegotujest.
Zapomniałowszystkimzwyjątkiembrunetki
wczerwonejsukience.Wstałiruszyłwjejkierunku,
niczymćmalecącadopłomienia.
Niedbałoto,żemożesięsparzyć.
–Jesteśnajlepsząprzyjaciółkąpodsłońcem,wiesz?
–JoniuścisnęłaBailey.–Kochamcię.
–Jaciebieteż.
–Miałaśrację.Tanieciszampan.Tegomibyłodzisiaj
potrzeba.
Dzisiejszywieczórplanowałaspędzićwłaściwie
podobnie,chociażwinnymstrojuiprzyinnejmuzyce.
Zamiastczerwonejminimiaławłożyćbiałąsuknię
zlejącegomateriału,azamiastsprzyjającej
wytwarzaniuendorfinsalsymiałatańczyć
romantycznegowalca.
–Rację?Jasne,żetak.Jestemlekarką.Aruch
tonajlepszelekarstwonawszelkiedolegliwości.
–Twierdzispecjalistkaodmedycynysportowej
–ześmiechemzażartowałaJoni.–Niejesteś
bezstronna.
–Aletoprawda.Mogęzacytowaćtyleprac
naukowychnatentemat.–Baileyszerokorozpostarła