Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wzruszyłaramionami.
Zrobitowswoimczasie,zresztąludzieżyjąbezślubuidobrze
imztym.
Pewnie!Taknajlepiej!Rojewskiopartyościanęzapalił
trzymanegowrękupapierosaizaciągnąłsiędymem.Onbogacz,
aciebiematkaporzuciłapoporodzie.
Przestań!podniosłagłos.
Ojciecoddzieckaoskarżałoodejściematki.Cozaabsurd!
myślała.Nieznałajejnawetzopowieści.Nigdyjejniewidziała.
Odkiedypamięta,niewinnepytanieomatkęwywoływałowojcu
agresję.Dawnoprzestałapytać.
Dobrze,dobrze.Machnąłręką.Samawiesz,ocomichodzi.
Onimająsiećdelikatesów.Terazskończyłstudia…
Jateżskończyłamstudia.Chceszzobaczyćdyplom?Skorzystała
zmożliwościprzejścia,gdyojciecwyszedłstrzepnąćpopiół
dopopielniczki.Podeszładoszafy.
Eee,zawysokieprogijakdlaciebie.Stanąłmiędzykuchnią
aprzedpokojem.Zrobicibękartaitylebędziezwielkiejmiłości.
Wspomniszmojesłowa.Ilelatcięwodzizanos?Cztery?Pięć?
Wypuściłdymprostowjejwypielęgnowanewłosy.
Nieodpowiedziała.Wpośpiechunakładałakremoweszpilki.Dusiła
się.Cholernywąskikorytarz!zaklęławduchu.Sięgnęładoszafy
pożakiet.Zwieszakówspadłokilkaubrań.Przykucnęła,
byjepozbierać.Wąska,krótkasukienkaiwysokieszpilkimocno
utrudniałyruchy.
Maszprawiedwadzieściapięćlat.Dawnoweszłaśwwiek
staropanieństwa.Jawtwoimwiekujużbyłemżonaty.
Joannęzapiekłopodpowiekami.Walczyłazsobą,bysięnie
rozpłakać.Przełknęłaślinęiszepnęłaprzezściśniętegardło:
Proszę,niepsujmitegospotkania.
Skończyszjakmatkawycedził.Tylkoniepuszczajsięgdzieś
wkrzakach.Oglądamtelewizjęiwiem,cosiedziwamwgłowach.
Zaschłojejwustach.Powietrzewkorytarzuzrobiłosięgęste
odgryzącegodymutytoniowego.Nacisnęłaklamkęiwybiegła
nazewnątrz.Targałaniąprzemożnapokusatrzaśnięciadrzwiami.Ech,
zburzyćwszystko!Wyjechaćprzedsiebie,niewracać,niemyśleć!
pomstowaławduszy.Zamiasttegozamknęłajebezgłośnie.
Rozejrzałasięwokółidopieropochwilipoczułaciepłypowiew
czerwcowegowieczoru.
Odkiedypamiętała,ojciecbyłzrzędliwy.Nielubiłludzi.Nie