Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
MaciejŚlużyńskiRW2010PRZYPADKOWYDETEKTYW
ROZDZIAŁPIERWSZY
DAchciałemsiętylkooderwać…”
Dwadniprzedkońcemrokudostaliśmyzżonąpropozycjęniedoodrzucenia.Dystrybutorksiążek,
zktórymwspółpracowaliśmyodkilkulat,chciałkupićnaszewydawnictwo,żebyrozbudowaćswój
portfel,wktórymbyłyjużdrukarnia,hurtownia,centrumlogistyczneorazsiećksięgarni,izająćko-
lejnykawałekrynku.Mydoskonalepasowaliśmydojegonowejukładanki,znałnas,naszstylpracy
inasząofertę,wiedział,jakdziałamyijakiemamyobroty,przynajmniejuniegowhurcie,więcza-
kładał,żegorzejraczejniebędzie.Awłasnamarkawydawniczatobyładlaniegojakaśtamnobili-
tacja,możenawetwiększyprestiż,izarazemnoweszansenarozwójwkierunkachdotejporynie-
dostępnych.
Zaproponowanasumabyłajaknapolskiestandardycałkiemniekiepska,warunkiakceptowal-
ne,dotegogwarancjazatrudnieniaprzeztrzylatadlanasobojgaidlacałegozespołu,plusdużasa-
modzielnośćwpodejmowaniudecyzji.Wzasadzienicbysięniezmieniło,pozaoczywiściejed-
nym:przestalibyśmybyćwłaścicielami,stającsiędobrzeopłacanymi,alejednakpracownikami.
Przynajmniejprzeznajbliższetrzylata,bonatyleopiewałykontraktymenadżerskie,przygotowane
przezprawnikównaszychewentualnychprzyszłychpartnerów.Copotem?Wolnośćalbobezrobo-
ciezależy,jaknatospojrzeć.
PrzezcałystyczeńkursowaliśmymiędzyPoznaniem,ŁodziąiWarszawą,ustalaliśmyszcze-
góły,negocjowaliśmywarunki,przedstawialiśmyplanyiokreślaliśmyobszary,wktórychmogliby-
śmysięewentualniepokłócić,wsensiebiznesowymrzeczjasna.Wpołowielutegowzasadzie
wszystkozostałodopięte,alepoprosiliśmyododatkowytydzieńdonamysłuprzedpodjęciemosta-
tecznejdecyzji.Tydzieńbezrozmów,bezsalkonferencyjnych,wykresówitabelek,rzucanychna
ekranikomentowanychzawzięcieprzezkażdego,ktouważał,żemacośdopowiedzenia.
Wyjechaliśmynatentydzieńwgóry,żebyzdystansuspojrzećnawszystko,cosiędziało
przezostatniesześćtygodni,aletaknaprawdężebywciągudniazmęczyćsięporządnienastoku,
awieczoramiobgadywaćróżnemniejlubbardziejoczywisteaspektytransakcji.Zasadniczobyli-
śmyzdecydowani,zwłaszczaja;wgrudniuskończyłempięćdziesiątlatinajnormalniejwświecie
czułemsięzmęczony.Pracowałemprzeztrzydzieścilatbezprzerwyiuważałem,żezamiastrobić
to,comuszę,porazacząćrobićto,cochcę.Aśkęmusiałemtrochępoprzekonywać.Nasamympo-
czątkubyłaniezdecydowana,wrozmowachbrałaudziałniechętnie,nieangażowałasięizostawiła
wszystkonamojejgłowie,alepoprzestudiowaniunaspokojnie,wzaciszugórskiegopensjonatu,
kompletudokumentówzaczęłasięłamać.Kwotatransakcjibyłaconajmniejakceptowalna,choć
jaktwierdziłasprzedawaliśmydziesięćlatnaszegozawodowegożycia,atakiecościężkowyce-
nić.
Dlategowłaśniepodkonieclutego,kiedyzimanadobrerozgościłasięwpolskichgórach,
amymieliśmypodziurkiwnosienasiadówekirozmówbiznesowych,wybraliśmysięnatydzień
doSzczyrku.ZPoznaniawyjechaliśmywniedzielęwczesnymwieczorem,ajużwponiedziałek
ranośmigaliśmyzeSkrzycznego.Żonananartach,janadesce.Pięćdnibiałegoszaleństwa,zakoń-
czonegozakwasamiuAśkiilekkimniedosytemumnie.Bojeżdżeniepobardzodobrzeprzygoto-
wanych,alejednakmonotonnychiprzewidywalnychstokachtoniejestmójsposóbnaprzygodę.
Freeride,chwilasamotności,wyzwanietegomibyłotrzeba.Iodrobinyciszyorazspokojuprzy
okazji,gdyżmusiałemparęsprawprzemyśleć.Akonkretniejjedną,zatobardzoważną.Cojadalej
będęrobił?Tetrzylatanakontrakcieszybkozlecąicopotem?
4