Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROzdzIał5
VALENTINA
Obudziłmniepotwornybólgłowy.Nastolikuprzyłóżkuznalazłam
butelkęwodyoraztabletkiprzeciwbólowe,więcpołknęłamjedną,
popijająckilkomawiększymiłykami,któreskutecznie,choćchwi-
lowougasiłypragnienieiprzyniosłyukojeniewysuszonemugardłu.
WieczórpanieńskiCatherineijejprzyjaciółkiJuliipostanowi-
łamopuścićgrubopopółnocy.Imprezaprawiedobiegałakońca,bo
opróczmniezostałyjedynieJuliaiHelena,obiepodwpływemcy-
trynówki,więcichrozmowypodążaływniekomfortowymdlamnie
kierunku.Juliabyłabardzobezpośrednia,jeślichodziłootematy
związanezseksem,aHelenaabsolutnienieodstawałaodniejpod
tymwzględem.
Wkuchniniezastałamnikogo.Przygotowałamsobieśniadanie,
poczymzeszklankąsokupomarańczowegoizkilkomacroissanta-
minatalerzuwyszłamnataras,żebyodetchnąćświeżympowietrzem.
Cześć.Jaksięczujesz?rzuciłam,gdyzauważyłambladąLilia-
nę,którejwyglądjednoznaczniewskazywałnapotwornegokaca.
Niekrzycztak!Głowamipęka!Zasłoniłatwarzrękoma,
krzywiącsięzbólu.
Brałaśjakieśtabletki?
Wzięłamzsamegorana,aleniewielepomogły.Tobyłmój
pierwszyiostatniwieczórpanieński.Nakolejnyniedamsięjuż
39