Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zawiłościIVczęściDziadów,miałpraktyczniedlasiebie.Wmłodości
jeździłdoJarocinaigoniłsięzmilicjąpoulicachKatowic.
Buntowniczanatura,choćtrochęjużwyliniała,przejawiałasięteraz
główniewsposobieubieraniaiwprostalergicznymreagowaniu
nauwagizestronystrażymiejskiej.Bezwzględunapogodęchodził
wczarnym,wydzierganymnadrutachswetrze,wytartychdżinsach
iwelurkach.Przystolikusiedziałzazwyczajznogązałożonąnanogę,
zgarbiony,zrękąwspartąłokciemokolanoizpapierosem,którytrząsł
sięnaskutek,dręczącegoGrzegorza,zespołuniespokojnychnóg.
Wyglądałtrochęjakniebezpiecznywariatczekającynaprzesłuchanie.
Trudnobyłopowiedzieć,czybyłatonaturalnajegopoza,wynikająca
zwewnętrznegoogniapalącegomutrzewiaumysłu,czytylkopróba
zatrzymaniaczasu.
NatomiastArturbyłdoradcąfinansowymwpewnymbanku.
Naspotkaniazkolegamiprzychodziłwgarniturze,tejswojejdrugiej,
urzędniczejskórze.Niektórzyzjegoprzyjaciółpodejrzewali,żeArtur
urodziłsięjużwgarniaku,żewnimśpi,kochasięibierzeprysznic.
Zastanawialisięnawet,czypojegozdjęciukolegaArturpoprostunie
znika.Wiedziałdobrze,żezawód,którywykonuje,niczymnowotwór
zżerajegoindywidualnerysycharakteru,tworzącludzkąkukłę,która
zamiasttwarzymaszare,kartonowekółkozwyciętymiotworami
naoczyiusta,niczympostaciezteledyskówPinkFloyd.Dlatego
walczącresztkamisiłowłasneczłowieczeństwo,częstodogarnituru
wkładałchińskietrampki,anagłowęjakąśuzbeckączapkę,kolorowy
toczek,jakczyniątoczasamiznanijazzmani,którychuwielbiał
słuchać.Pielęgnowałwtensposóbmałego,rozczochranego
człowieczka,którymieszkałwjegogłowieiktórykazałmu,odczasu
doczasu,atozatańczyćnastole,atorozkleićsięprzyokazji
kolejnychurodzin.
Dawidbyłprezesemdużejspółkikomunalnej.Jegoduszędrążyło
niezwykłerozdwojenie,ciągłykonfliktpomiędzyczłowiekiem,który