Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Majamyślałaotymzespokojem,choćtaknaprawdęniemiała
pojęcia,cojączeka.
Dalekowświetlesłońcacośzabłysłonaczerwono.Małapszczó-
łkapoczułaniecierpliwość.Cowięcej,poczułagłód.Więcodwa-
żnie,zgłośnymradosnymbrzęczeniem,wyszłazeswojejkry-
jówkinaczyste,lśniącepowietrzeiciepłeświatłosłoneczne,
iruszyłaprostodoczerwonejplamy,którazdawałasiękiwać
głowąiwołać.Kiedysięzbliżyła,poczułazapachtaksłodki,
żeniemalodebrałjejzmysłyiztrudemdosięgładużegoczer-
wonegokwiatu.Opuściłasięnanajbardziejzewnętrznyzjego
zakrzywionychpłatkówiprzylgnęładoniegomocno.Przydeli-
katnymprzechyleniupłatka,lśniącasrebrnakula,prawietak
duża,jakonasama,potoczyłasięwjejkierunku,przezroczysta
ilśniącawszystkimikoloramitęczy.Majabyłaprzerażona,
ajednocześniezafascynowanablaskiemurzekającejsrebrnej
kuli,któraprzetoczyłasięobokniejibalansującnakrawędzi
płatka,pszczółkaskoczyławpromieniesłońcaiupadłanatra-
wę.Pięknakularozsypałasięnadrobneperełki.Majawydała
zsiebieokrzykprzerażenia,alemaleńkie,okrągłefragmenty
takjasno,żywobłyszczaływtrawieispływałypoźdźbłach
wmigoczących,iskrzącychsiękropelkach,jakdiamenty
wświetlelampy,żesięuspokoiła.
Odwróciłasięwstronęwnętrzakielicha.Żuk,niecomniejszy
odniej,zbrązowymiosłonamiskrzydełiczarnymnapierśni-
kiem,siedziałprzywejściu.Nieruszałsięzmiejscaipatrzył
naniązpowagą,choćbynajmniejniezniechęcią.Majaukłoniła
sięgrzecznie.
—Czytapiłkanależaładociebie?—zapytała,anieotrzymaw-
szyodpowiedzi,dodała:—Bardzoprzepraszam,żejązrzuci-
łam.
—Masznamyślikroplęrosy?—uśmiechnąłsiężuk,raczej
zwyższością.—Niemusiszsięotomartwić.Jużsięnapiłem,
amojażonanigdyniepijewody,maproblemyznerkami.Coty
turobisz?”
13