Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pocałympodwórzu,tu,tam.Zziajałsię,zmęczył.
Najchętniejbyłbyodstąpiłodpolowania,alemubyło
przedPuckiemwstyd.Skoczyłwięcjeszczerazwgórę,
jakmógłnajwyżej.
Jużmiałprawiewróblawzębach.Lecztylkoprawie.
Zatonaprawdęmiałdobregoguzanałepetynie.
Bospadając,łupnąłgłowąwpieniekdorąbania
drzewa.
–Smarkacz!Szczeniak!–burczałpodnosem
Pucunio.
–Wychowujęto,staramsię,żebynaporządnegopsa
wyrosło.IzawszetemuBursztynowiszczenięcefigle
wgłowie.Weźmiesztyodemnieporządnewnyki
zatewróble!–warknąłdoBursztynkagroźnie.
–Acomamrobić?–spytałBursztyn,oczochrawszy
sięzresztekwiórów.
–Dobrysobie!Acorobiprzyzwoitypieswtakiupał?
Śpi.
–Adlaczegotynieśpisz?
–Bomuszęuważaćnaciebie–odciąłsięPuc.
–Obejdziesię!
–Bursztyn,tylkoniechcisięniezdaje–zacząłPucek
iurwał,bowłaśnienadkrzakamibzupolatywałduży
motyl.
Pucjużbyłgotówskoczyćdomotyla,aleniebył
pewien,czydorosłemupsu,psu,zktóregoBursztyn
miałbraćprzykład,wypadaupędzaćsięzamotylkami.
Podniósłsięipatrzył,corobiBursztyńsio.
ABursztyntegodniabyłwprzekornym
usposobieniu.Ujrzawszymotyla,skoczyłdoniego.
–Zobaczysz,żebędziemój!–zawołałdoPuca.
Pucunioostrożnienieodpowiedziałnic
natęchwalbę.Czekał.AnużsięBursztynowiuda
schwytaćmotyla?
–Ja,jeślizechcę,potrafięzłapaćkażdegozwierza,
któryfruwa!–powiedziałnawszelkiwypadek.
TymczasemBursztynzeskórywyskakiwał,żeby
schwytaćmotylka.
A,jaknazłość,motylbyłwielki,ciężkiipolatywałtuż