Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozkręcę.
Przyszłamnaspotkaniejakoostatnia.Wszyscymoi
przyjacielebyliwświetnychnastrojach,więcnie
potrzebowałamwieleczasunapoprawęhumoru.
Wsiedliśmydoautairuszyliśmywdrogę.Podróżmiała
zająćnamokołodwiegodziny,więcwykorzystaliśmyten
czas,rozmawiająciwygłupiającsię.
Cykaszsię,Sandra?zapytałmnieześmiechem
Tomek.Czyżbypanią„NiczegoSięNieBoję”obleciał
strach?
Tomekodzawszebyłduszątowarzystwaipotrafił
rozluźnićnawetnajbardziejnapiętąatmosferę,dlatego
wszyscyparsknęliśmyśmiechem.
Zamknijsię,tchórzliwakapucynko!
zachichotałam,uderzającgowramię.Jeszcze
zobaczysz,żepierwszyucieknieszdosamochodu
zpodkulonymogonem!
Takjakwtedy,gdybyliśmywnocynaOgrodzieńcu!
Martawłączyłasiędorozmowy.
Oj,tak!Zabłysnąłeśtam,stary!Krzysiekoderwał
sięnachwilęodpatrzenianadrogęuciekałeś,jakby
goniłacięsamaprzerażającaMadameBiegunka!
Znówwszyscyzaczęliśmysięśmiać.Naszprzyjaciel
niewiedział,copowiedzieć,więcjaktoonzacząłudawać
obrażonego.Resztapodróżyupłynęłanamwmiłej
atmosferze.Namiejscedojechaliśmykołodziewiętnastej,
aponieważtoczerwiec,byłojeszczejasno.Wjeżdżając
domiasta,minęliśmyledwowidoczny,zarośniętymchem
drewnianyposągjednegozksiążątmazowieckich.