Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
2002
Tamtegodnia,kiedywszystkosięskończyło,pochylałsięnadtorami.
Palcemiałbrudneodpyłu.Monetyułożyłwrzędzie,takżeby
zachodziłyjednanadrugą.Tylkotrochę.Poprawiłjeszczedwie
środkowe,odszedłkawałek,wrócił,poprawiłznowu.Podniósłgłowę
iosłoniłoczy.PociągzbliżałsięodstronyMiasta.Towarowy,czyli
dobrze.
NochodźpowiedziałBudzikgdzieśztyłu.
Cofnąłsięiotrzepałdłonie.Chwastysięgałymudokolan,trawa
falowałapowoli.Wróciłnawydeptanąścieżkęizałożyłręcezagłowę.
Karkmiałgorącyodsłońca.
Możenieodskoczązadaleko.
Budzikpokiwałgłową.Stalitakipatrzyliwmilczeniu.Stara
lokomotywaciągnęłazasobąjednakowebrązowewagony.Duszno.
Ciepło.Corazgłośniej.
Budzikoświadczyłwkońcu,żeonwchwastachnieszuka.Ostatnio
miałbąbleodpokrzywiwogóle.Szymekkucnąłprzynimioparłręce
nakolanach.Słychaćbyłotylkobrzęczenietrzmielawirującego
wtrawieiturkotciężkichkół.
Przychodzilituprawiezawsze,kiedyzostawałwChojnach.
Przynosilimetaloweprzedmioty,któreudałoimsięznaleźćlubukraść.
Gwoździe,śruby,monety.Niektórychniemoglipóźniejodszukać
podciężarempociągustrzelałydalekowtrawęalbowkrzaki.
Większośćznajdowali.Szymekmiałdwazawiasyprzypominające
motyle,kilkanaściepozlepianychmonetoróżnychkształtach,
zgniecioneśrubyigwoździe,przeciętyrównoobuchmłotka,kleksy
zlepionegodrutuifantazyjnierozerwanybrzeszczot.Najbardziejlubił
łańcuszek,znalezionynaparkinguprzedblokiemiprzetopionyprzez
lokomotywęwpełznącegowężaochropowatejskórze.Czasami
wyobrażałsobie,żemadziewczynęiżedajejejtenwyjątkowy
prezent,aonazwdzięcznościzakochujesięwnimdoszaleństwa.
Chowałtowszystkowpustejdziupli,wsadzieubabci.Babcianie
wiedziała,możeniechciaławiedzieć.Nierazpewnieprzyuważyła,jak
gmerałprzystarejjabłoni,zrękąpołokiećwgrubympniu.
TymrazemszczęściemiałBudzik.Podciężaremlokomotywyjego
gwoździezmieniłysięwpodłużną,grubąpajęczynę.Częśćodrazusię