Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
DariuszKankowski:RE-HORACHTEPierwszespotkanieRW2010
Dotarłszywodpowiedniemiejsce,zaczęlidźgaćpiasek.Mimointensywnych
idługotrwałychposzukiwańnieudałoimsięznaleźćniczegoopróczkilkupustych
skorupek.Kiedyzastanawialisię,czynapewnoszukająwdobrymmiejscu,Radek
zwróciłsiędoMichała:
–Hej,pamiętaszmoże,gdzieskładałjajatenżółw,któregowczoraj
widzieliśmy?
–Zaraz...tobyłowpobliżutegodużegokamienia,októryrozbijaliśmykokosy.
Miejsceznajdowałosięcałkiemniedaleko.Chłopcyodkopalijamkę,wktórej
kryłosięmnóstwomałych,przypominającychpiłeczkipingpongowejajeczek.
–Świetnie–ucieszyłsięMike.–Możestarczynamichnadłużej.
ZabraliwszystkiejajaipowrócilidoIvy.ZgodniezradąMike’apozostawilije
naplaży,abyupiekłysięnasłońcu.
NagleKrystianwskazałpalcemnamorzeikrzyknął:
–Patrzcie!
Rozbitkowienatychmiastpodążylizajegowzrokiem.Woddali,nahoryzoncie,
widniałamałaciemnaplamka.Spoglądalinanią,awichsercachwezbrałanadzieja;
poczęlinawoływaćstatek,krzyczeć,machaćrękami,skakać.Pochwiliplamka
zniknęła.
–Przestańcie–odezwałsięDarek.–Niemasensu.
Uciszylisię,lecznadalstali,wpatrującsięwbezmiarwód.Michałpoczułsię
zażenowanyitaknieporadny,jaknigdydotąd.Czymtonazwać?Pechem?
Naiwnością?Machaniedostatkówmijałosięzcelem.Musząwymyślićcoś
skuteczniejszego,jeżelichcąwrócićdodomów.
Zupełniejakbyusłyszałjegomyśli,Mikezaproponował:
–Wiem,cozrobimy.UłożymynaplażyogromnynapisS.O.S.,zkamieni,gałęzi
iczegosięda.Wkońcujakiśsamolottozauważy.
39