Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
padanamatę!Wstajejednak„napięć”.Skądonbierzetesiły?
NaprzódJoe.Dołóżmujeszczeraz!Onmajużdosyć.Tak!Louisbije
straszliwysierp.Niemiecznowujestnadeskach.Czyitymrazemsię
podniesie?Nie!Jegosekundancirzucająnaringręczniknaznak
poddania.Tojużkoniec!Proszępaństwa,JoezałatwiłSchmelinga
poniecałychdwóchminutach.7
Krzykomkomentatoraodpowiedziałyjeszczegłośniejszewrzaski
zgromadzonychwpokojupaństwaMarchegianokibiców.Podobny
tumultdobiegłzparusąsiednichmieszkań,gdziezapewnerównież
słuchanotransmisji.zkilkuokienwystrzelonokolorowerace.
NiewysokiichudypanPierrinodosłownieutonąłwramionach
małżonki.SplątaniramionamiIzzyiRoccogalopowaliwjakimś
przedziwnymtańcuradości.
—Izzy,czytyzdajeszsobiesprawęztego,ileonmusiałdostać
szmaluzatewalkę?—zapytałprzyjacielaRocco,kiedyminęłajuż
pierwszaeuforia.
—Jezu!Niemampojęcia—zdziwiłsięmłodyŻyd—Ale
napewnocałąkupę
—NiewzywajimieniaPananadaremnie!—skarciłagoPasqualena.
—Przepraszam—zaczerwieniłsięIzzy,ja...
—Jezu!—przerwałmukrzykpaniMarchegiano—Zapomniałam
wyciągnąćpizzęzpieca.Napewnosięprzypaliła.
ROZDZIAŁI
Frittata
SmaganyprzeraźliwymwiatremiulewnymdeszczemLuigiPicciuto,
cierpliwiestałnaroguBrockStreet.Nawetgdybyjednakwiałodwa
razysilniej,azniebazamiastwodyleciałykamienie,Luigizanicnie
ruszyłbysięztegomiejscanakrok.Czekałnalekarza,którymiał
uratowaćżyciejegoukochanemuwnukowi,gorączkującemuwtej
chwiliciężkowdomuzpowodufatalnegozapaleniapłuc.Był
początekmarca1925roku.
Luigibyłwielkimmężczyzną,mierzącymponadstoosiemdziesiąt
centymetrówiważącymbliskostokilogramów.Patrzącnajego
potężneramiona,możnabygowziąćzakowalainiepopełniłobysię
przytymbłędu.WswejrodzinnejwiosceSanBartolomeopod
NeapolempanPicciutozajmowałsięprzezdługielatatąwłaśnie