Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Nagleusłyszałskrzypieniedrzwiiwprogupojawiłasię
kobietawbiałymlekarskimkitlu.Miaładługie,ciemne
blondwłosyspiętewkucyk.Mogłamiećkoło
czterdziestulat,podkładidelikatnymakijażskutecznie
maskowałyzmarszczkiiprzebarwieniaskóry.Całości
dopełniałydługi,prostynosimięsistewargipociągnięte
błyszczykiem.NawidokAdamauśmiechnęłasię
de​li​kat​nie.
Wreszciesięobudziłeśpowiedziałamiłymdlaucha
gło​sem.Mar​twi​li​śmysięocie​bie.
Cosięstało?zapytałWolański,opadającnałóżko.
Pękamigłowa.Pozatymzawiesiłgłosniczegonie
pa​mię​tam.
NazywamsięFlorentynaNiekraszijestemlekarzem
ośrodka.Czypozwolisz,żecięzbadam?Spojrzała
naniego,wkładającdouszusłuchawkistetoskopu
za​wie​szo​negonaszyi.
ChybatakbąknąłAdam,zdejmującgórnączęść
sza​rejpi​żamy.
Kobietaprzyłożyłasłuchawkęstetoskopunajpierw
doklatkipiersiowejmężczyzny,apotemdojegopleców.
Wreszciemruknęła,zadowolona.Adammiałchwilę,aby
ocenićfiguręlekarki.Byłaniewysoka,choćdobrze
zbudowana.Zwróciłuwagęnajejstopy,naktórychmiała
za​ło​żonegu​mowepan​to​flesty​li​zo​wanenadrew​niaki.
Wszystkowpo​rządku.Je​steśzdrowypo​wie​działa.
Jaktozdrowy?Wolańskisięzdziwił.Straciłem
pa​mięć.
Toprzezwypadek,któremuuległeś.Musisz
od​po​czy​wać,pa​mięćpo​winnawró​cić.
Ude​rzy​łemsięwgłowę?do​py​ty​wałAdam.
Toniecobardziejskomplikowanewymamrotała