Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
16
Rozdział1
Szadziński,instruktoriszefcałegoośrodkanaukijazdyprzyulicy
Warszawskiej.
Iwłaśnieżużlowepróbykolegówskusiłydoprzyjścianastadion
kolejnegoinstruktora.Byłnimniektoinny,jakMarianRose,który
potrudnychperypetiachzwojskiemzaleczyłjużostateczniekontu-
zjowanąnogęiszkoliłwLPŻkursantów.
-Kapitalnyfacet!-ożywiasięAndrzejZwierzychowski.Rocz-
nik1942,młodszyodRosegoodziewięćlat,szybkozłapałznim
dobrykontaktistałsięjednymzjegonajbliższychznajomych.
AcałaprzyjaźńzaczęłasięwłaśniewczasachLPŻ,najpierwjako
relacjainstruktor-kursant.-Zakolegowaliśmysiębliżejwtrakcie
mojegokursu.Wołałnaswszystkich:npanowieDombrowski,Zwie-
rzychowski,RysiuBusch!Chłopaki,jedziemy!”
.Byliśmyroczni-
kamiwojskowymi,więczakurspłaciliśmymało,nietak,jakzwy-
klicywilni,którzymielistawkistuprocentowe.Wtrakcietychjazd
Mariansiedziałsobienapulpicie,takimjaktobyłwstarze,amyje-
chaliśmy.Tenaszekursytobyłykpiny!Przecieżnamniczegota-
kiegoniebyłojużpotrzeba,tobyłatylkoformalność,którątrze-
babyłopoprostuzaliczyć.JabyłemurodzonykierowcaiMarian
teżbyłurodzonykierowca.Świetnieczuliśmysięzakółkiem,więc
wtrakciekursupoprostujeździliśmyznimnakawę.Zabierałnas
doGórska.Byłnaszyminstruktorem,alenasnieegzaminował.Od
tegobyliinni.
***
NażużluRosepokazałsięzczystejciekawości.Irównieżciekawość
sprawiła,żewidzącjazdęzawodnikównatreningusampostanowił
wsiąśćnamotocykl.
-Maryśprzyszedłdomnieipoprosił,żebymógłpojechać-
wspominałpolatachJerzyWierzchowski,dziśjużnieżyjący.-
Spróbowałrazidrugi,jechałbardzodobrzeipoczternastudniach
napierwszychlepszychzawodachwToruniuzdobyłlicencję.Po
trzecichzawodachzacząłrobićbardzodobrewynikiiszybkozostał
lideremnaszejpaczki.Byłkoleżeński,dawałswójmotorinnym,po-