Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Jużprawiedwaipółrokubędzie-zaśmiałasię
Małgosia.
-Notowamsięnależy.Wyczekaliściesiędosyć,chociaż
adekodrazupoślubiemieszkaniewamwyszykował.
-Takodrazutowszystkiegoniebyło…Oj,byłoroboty
jeszcze,żehej-zamyśliłasięMałgosia.-Aleprosimydo
pokoju,siadajcie,proszę,dostołu-zachęciłaruchemręki,
kiedygościezdjęlijużwierzchnieokrycia.Samajednak
udałasiędokuchni,wracajączarazzgarnkiemapetycznie
parującegorosołuiprzystąpiładonalewaniagowgłębokie
talerze.
-No,alewszystkowłasne,oddzielne,centralne
ogrzewanie,ciepławoda,sameluksusytumacie-z
podziwemkontynuowałZdzisław,kiedyjużzajęlimiejsca.
-Aniezapominaj,żejeszczesobietelefonzałatwili-
odezwałasięWisia,siostraMałgosi.
-Fortunęzaniegozapłaciliśmy.Zdarliznasostatnigrosz
zatesłupy,cotokabeldonasprowadzi-
żaliłsię
Władysław.
-Tomożenietrzebagobyłozakładać,jeślitotaka
rozrzutność-wtrąciłamatka.
-Aletopotrzebnemojemuwarsztatowi,bonaperyferie
tomałoktotrafi,aztelefonemdużołatwiej-objaśniał
Władysław.
-Jedzciejuż,proszę,borosółwystygnie-wtrąciłasię
Małgosia.
Nastąpiłachwilaprzerwywrozmowachigościezajęli
miejscaprzystolewciasnymsalonikuniewielkiego
mieszkanka.
-Władek,atowaszecentralnetochociażdajetrochę
ciepła?Bojatamsobiebezpiecówniewyobrażamżycia-
zagadnąłbrat.
-Apewnie,żegrzeje.-Mówiącto,Władysław
wymowniedotknąłkaloryferapodoknem.-Czasemnawet
13