Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nodalej!–krzyknąłemnaniego,gestemwskazującbramę.
Nagle,zaledwiekilkadziesiątcentymetrówodemnieibezpiecznych
betonowychmurów,chłopakrunąłjakdługinaulicę.Podbieg-
łemdoniegoprzerażony.
Mamyrannego,pomyślałem.Musiałdostaćwklatkęalbowgłowę.
Spodziewałemsiękrwawejmasakry.Tymczasemzzaskoczeniem
odkryłem,żeleżytamisiędomnieuśmiecha.
–Wporządku?–próbowałemprzekrzyczećstrzały.Pociskiwciąż
przelatywałyześwistemoboknas,wzbijająctumanykurzuiodbijając
sięodpobliskichścian.
–Okej–odparł.–Potknąłemsię.
Zulgąodwzajemniłemuśmiech,cieszącsię,żeniejestmartwyani
ciężkoranny.
–Gościu!–wrzasnąłem,przekrzykująchukkarabinów.–Myślałem,
żeodstrzeliłociłeb!
Zaśmialiśmysięobaj.Złapałemgoszybkozarękęipomogłem
muwstać.Resztędrogidobramypokonaliśmybiegiem.Gdyseals
zanurkowałwbudynku,ruszyłemnaprzódiklepnąłemMarcawramię.
–Tobyłostatni!–ryknąłem,żebywiedział,żewszyscy
sąbezpieczni.Osłaniałemgo,gdycofałsięzdymiącąlufąkarabinu
wycelowanąwniebo,poczymobajwpadliśmydobramy.Wkońcu
zdjęliśmywszystkichzulicy,usunęliśmychłopakówzliniiognia
wrogaiumieściliśmyichwbudynku.Byliśmypodosłonąbetonowych
murów.DziękiMarcowiipozostałymżołnierzomzkarabinami,
wspieranymprzezstrzelcówSEALzkarabinkamiM4,pomimosilnego
wrogiegoostrzałużadenznasniezostałtrafiony.
Ruszyłemnadach,gdziestrzelcyzajęlijużstanowiskastrzeleckie.
Gdywrodzybojownicyprzemieszczalisięodbudynkudobudynku,
kontynuującnatarcie,niedawaliśmyimwytchnienia.Dowódcaplutonu
teżznalazłsięnadachu,razemzradiooperatoremzplutonuCharlie.
Ocenialisytuację.
–Cochceszzrobić?–zapytałemdowódcę.
–Wezwijmyczołgijakowsparcie–zaproponowałspokojnie.
Trzymałnerwynawodzypodostrzałem;toważnacecha,nadktórą
powinienpracowaćkażdylider.
–Przyjąłem–odparłem.Tobyłdobrypomysł.Mieliśmypozycję
nadachu.Zabezpieczałynasbetonoweściany.Radiooperator
skontaktowałsięzoddziałemBuldogarmiiUSA(kompaniaBravo,
1.Batalion,37.PułkPancernyz1.Brygady1.DywizjiPancerna)