Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Franciszekbyłtakwściekły,żenatychmiastdokończył
listiwysłałgojeszczetegosamegodnia.
–ZnowubyłtuSieurSarpillier,panie–wspomniał
MiguelLandivarponuro.
–Ktototaki?
Miguelwestchnął.
–Handlarzkoni,panie.
–Znowuchciałpieniędzy,zgadzasię?
–Tak,panie.
Franciszekrównieżwestchnął.Jużdwukrotniepisał
dodomuiniedoczekałsięodpowiedzi.
–Czymamyjakieśpieniądze,Miguelu?
–Nie,panie.
–Nierozumiem,czegochceodemnietenSarsaparilla.
Płaciłemmuroktemu,płaciłempółrokutemu,apotem
dołożyłemmujeszczetrochę.Ciąglemumało?
–SieurSarpillierutrzymuje,żekońniezostałjeszcze
całkowiciespłacony–wyjaśniłMiguel,przyzwyczajony,
żejegopanmazwyczajprzekręcaćnazwiska.
–Zatempowtórzmu,żespłaciłemwszystko
zwyjątkiemtylnychnóg.Jeśliniedazawygraną,niech
przyjdzieizabierzeto,conadaldoniegonależy.Zadnie
nogi,nicwięcej.
–SieurSarpillierzapewnił,żeponownieprzyjdziejutro
rano,ajeśliniedostanieresztyswoichpieniędzy,
popołudniuzabierzekonia.Zpomocąwładz,jak
podkreślił.
–Natręmuuszu,jeśliprzyjdzie–wykrzyknąłFranciszek
zwściekłością.Wiedziałjednak,żesprawyniedasiętak
łatworozwiązać.WSainteBarbedługiniebyłyniczym
zdrożnym,podwarunkiem,żenieinteresowałsięnimi
wymiarsprawiedliwości.
–Miguelu,jakuważasz,czymamyszansępożyczyć
odkogośpieniądze?
–Nie,panie–odparłMiguel.