Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
strony.Beznamiętnieotaksowałamniewzrokiem,jakbymbył
elementemuczelnianejlamperii.Niewiem,nacoliczyłem.Żemnie
rozpozna?Czychciałbymtego?Samniewiedziałem.Zdawałemsobie
tylkosprawęzjednejrzeczy:byłomizniązajebiścieinieustannie
oniejmyślałem.Jednocześnietrochęmnienakręcało,żeonanie
wiedziała,kimjestem.Wszystkotoskładałosięnajedno:byłem
cholerniezafascynowanyŻelaznąDżastą.
Zajęciaminęłyszybko,Justynaświetnieprowadziławykłady,
ażebyławymagająca,wszyscyskrupulatnienotowalijejsłowa.Kiedy
wychodziliśmypozajęciach,paniprofesorMostowiakspojrzała
nagrupkę,wktórejszedłem,zajrzaładonotatekizwróciłasiędomnie
niecooschłymtonem:
PanMakar.Proszęprzyjśćzadziesięćminutdomojegogabinetu.
Pokójnumerdwadzieściatrzy.
Zadrżałem.Pokręgosłupieprzebiegłmizimnydreszcz.Niepokoju
ipodniecenia.Zupełnieniewiedziałem,cosiędzieje.
CzegoDżastaodciebiechce?Patrycjaspojrzałanamnie
zaskoczona.
Askądmamwiedzieć?Wzruszyłemramionami.
NaostatniejaplikacjidlaprorokówDżastateżwybierałasobie
asystentów.Wysokichłopakzpostawionymijasnymiwłosami
zaśmiałsięznacząco.
Iconibytenasystentmiałrobić?spytałemzaczepnie.
Nowiesz,asystować.
Towarzystwozaśmiałosięrubasznie.
Skorotak,tojajestembardzozainteresowanyodparłemniskim
tonem.
Patrycjaprzewróciłaoczami.
Będzieszpewniemiałniezłyzapieprz.Alewsumiespoko.
Zobaczymy,czegoonawogóleodemniechce.Wzruszyłem