Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
I
Dniaczwartegoczerwca195...rokusiedziałemwmymbiurzeprzyplacuGaribaldiego.
Przezoknowpadałypromieniesłoneczne,nadającintensywnośćpomarańczowemuobrazowi,
któryzdawałsiępłomieniemnatlebiałejściany.Łokcieopartemiałemoblatbiurka,głowę
trzymałemwdłoniach;patrzyłemnależącyprzedemnąkartonikpokrytydużym,kanciastym
pismem.
PanUmbertoPescodetektywprywatny.
Będęwpańskimbiurzewponiedziałekczwartegoczerwca195...r.,ogodziniedziesiątej
rano.Sprawabardzoważna.
CarloBarenzo
Słowa:sprawabardzoważnabyłypodkreślone.Bilecikotrzymałemwsobotę.Odczasu
gdygoznalazłemnabiurkuwśródinnejkorespondencji,zastanawiałemsiękilkarazy,co
sprowadzadomojegobiuraCarlaBarenzo,znanegopotentatafilmowego.Wiedziałem,żedo
megoprzyszłegoklientanależykilkawytwórnifilmowychorazżejestonakcjonariuszem
wielkiegoamerykańskiegotowarzystwafilmowego.Wiadomościmojepochodziłyz
tygodnikówfilmowychidziennikówpopołudniowych.Większośćfilmówwłoskichzrobiona
zostaładziękipieniądzomczłowieka,którywysłałdomnietajemniczybilecik.
Tylewiedziałemdosoboty.Przezniedzielęzebrałemowielewięcejinformacji.Jaksię
dowiedziałem,CarloBarenzowyemigrowałwmłodościdoUSA;wróciłzAmerykijako
bogaczwroku1945.Obecniemiałlatczterdzieścisześć.Ożeniłsięprzedtrzemalatyz
aktorkąfilmowąktórastałasięsławnąprzezuczucie,jakiedoniejżywiłnkrólfilmu”.
CarloBarenzonajchętniejprzebywałwswojejwilliwybudowanejnakrańcach
miasteczkaLugaro.Majątekjegoszacowanonaokoło80milionówdolarów.Wlirach
wyniosłotosetki,awłaściwietysiącemilionów.Jedynymnhobby”milionerabyłodobre
jedzenie.Zrelacjimoichinformatorówwynikało,żetrzymałonkilkukucharzy,specjalistów
odnarodowychkuchni.Słyszałemokucharzufrancuskim,perskim,hiszpańskimi
angielskim.Codoumiejętnościtegoostatniegoniemiałemwiększegoprzekonania.
OstateczniejednakutrzymywałgoCarloBarenzo,więcmojezdanieniebyłotu
najważniejsze.
Wskazówkikwadratowegozegarastojącegonabiurkuwskazywałygodzinędziesiątą.
Wtedyusłyszałempukanie.Powiedziałem:nproszę”,otworzyłysiędrzwiizobaczyłem
niskiegogrubasa.Lekkim,jaknajegowagę,krokiempodszedłdobiurka,przyktórym
siedziałem.Przywitaliśmysiękrótkim,silnymuściskiemdłoni.Wskazałemgościowikrzesło.
Wmilczeniupodsunąłemmupudełkopapierosów.Wziąłpapierosakrótkimi,tłustymi
palcami.Skórajegodłonibyłabiałaidelikatna.Zapaliliśmy.
-Dostałpanlist?-spytałpotentatfilmowy.
Odpowiedziałemskinieniemgłowy.Siedzącynaprzeciwmniemężczyznauśmiechnął
sięzadowolony.Uśmiechtrwałjednakbardzokrótko.Wargiskurczyłysięiwchwilępotem
zacisnęłynapapierosie.Mogłosięzdawać,facetzrzucazeswojejtwarzymaskę.
-Tocholernienieprzyjemnasprawa-odezwałsięzzaobłoczkudymu.
Uważałemzastosownenieodzywaćsię.
-Tak-powtórzył-tocholernienieprzyjemnasprawa.
Popatrzyłemnadjegogłowąnapłonącygorącymikoloramiobraz.
-Dlategotuwłaśnieprzyjechałem-dorzuciłtonemwyjaśnienia.
Strzepnąłempopiółzkońcapapierosaizacząłemwpatrywaćsięwzegar.
-Matupancośdopicia?
2