Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
basowewycieorazszumkontynentówsuchychliści
formowanychwsiłowełukinieznałeminnegodźwięku,
którybyprzypominałtenmegaszum,dopókijako
dziewiętnastolatek,wnowobrunszwickiejZatoceFundy,
nieusłyszałemporazpierwszyfaliprzypływu,która
rozbiłasięizostaławessanazpowrotempoobłych
kamykachplaży.Latobywałoobłędnieskwarneipełne
porywistychwiatrów,aleokołosierpniaprzychodził
martwyspokój.Wiatrpoprostuzamierałwniektóre
sierpniowedni,alewcalenieprzynosiłotoulgi;
tozawieszenieakcjidoprowadzałonasdoszału.Coroku
wsierpniuuświadamialiśmysobie,jakdaleceodgłos
wiatrustałsięczęściąścieżkidźwiękowejżyciawPhilo.
Odgłoswiatrustałsiędlamnieciszą.Kiedygobrakło,
zostawałemzeszmeremkrwiwgłowieisłuchowym
migotaniemwszystkichdrobnychwłoskównabębenkach
usznych,dygoczącychjakpijaknaodwyku.
PoprzeprowadzcedozachodniegoMassachusetts
miesiącaminiemogłemnaprawdęspaćprzy
zniewieściałymszepciewiatruNowejAnglii.
PrzeciętnemuczłowiekowizzewnątrzŚrodkoweIllinois
wydajesięidealnedouprawianiasportów.Ziemia,
oglądanazpowietrza,silniesugerujegręplanszową:
nieznośnieprecyzyjnekwadratyuprawburychlub
wkolorzekhaki,pocięteipodzieloneprościutkimijak
strzałasmołowymidrogami(wcałymobszarzerolniczym
droginadalzdająsiębardziejprzeszkodaminiżliniami
komunikacyjnymi).Zimąterentenwyglądazawszejak
płytkałazienkowafirmyMannington,białeczworokąty
tam,gdziepusto(śnieg),czarne,gdziedrzewaikrzewy
otrząsnęłysięześniegunawietrze.Zsamolotuwygląda
mitozawszenaMonopolylubLife,albonalabiryntdla
szczurów;zatozpoziomuziemischludnepolapastewnej
kukurydzylubsoi,polapobrużdżonewlinietakproste,jak
tylkoAllisChalmerszeswoimsekstantemmógłjepociąć,
przypominająbieżnięsportowąlubolimpijskiebaseny,
pooznaczanedopoważnejrozgrywki,upstrzonekątami
ialejkaminaseriorozgrywanegotenisa.Okolicemojego