Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niepodzieliłsięzkolegami,aleniktmutegoniewypo-
mniał,ponieważjakosportsmenpotrzebowałdużoener-
gii,ajakonieuleczalnymelancholikłakociamiosładzał
sobietrudistnienia.Byłbramkarzemszkolnejdrużynypił-
kiręcznej;gdyrozkładałwielkiedłonie–rzeczywiściejak
szufle–przeciwnicyczęstozestrachurzucalipiłkęobok
słupków.Wyższyodinnychogłowę,długoręki,trochęnie-
zdarny,aprzycałejswojejsilenieśmiałyibardzowrażliwy.
Prawienigdyniepodnosiłgłosu,rzadkowpadałwgniew
ibiłsiętylkowostateczności.Jakonajmłodszyzpięciusy-
nówowdowiałejsprzątaczkinosiłzwykleużywaneciuchy
pobraciach,częstoozbytdługichlubzakrótkichręka-
wachinogawkach.
–Fa-tal-nie–wyskandowałdobitnieKaroten.–Wszyst-
kozmieniasięnagorsze,nawetpogoda.Zapięćdziesiąt
latświatbędziejużcałkiemokropny,samizobaczycie.Je-
żeli,oczywiście,dożyjeciestarości.
–Kraczecieikraczecie–parsknąłgniewniePawian.–
Pocowamwogóleśnieg?Musiciezjeżdżaćnasankach
jakprzedszkolaki?
Spojrzeliposobieskonfundowani.Nieczulisiędziecia-
kami,zwłaszczaSzufla,któryzdążyłmiećjużnawetdwie
oficjalnenarzeczone;tędrugąprzezcałedwatygodnie.
–Nibyracja.–Potarłwzamyśleniupryszczatypoli-
czek.–Alejakośnudnobezśniegu.
–Ech,smutasy,brakujewampoprostufantazji!
Pawianbłyskawiczniewspiąłsięnatrzepakiwydałzsie-
biepełenekspresji,jedynywswoimrodzajuokrzyk,które-
muzresztązawdzięczałksywę.Ugiąłkolana,zaczerpnął
powietrza,apotemskoczyłnieustraszenieprostonabłot-
nisty,grząskistokskarpy,upadłnabrzuchizjechałparę
7