Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
wydawało,boonanawetdoszorowaniapodłógzakłada
zawszektórąśznajlepszychswoichsukienwierzchnich,
itylko,żebyichnieubrudzić,trzymapodsobąnaziemi
łokiećgrubegosukna,którystopniowoprzesuwa.Ado
tegopodomuchodziniewczepcu,alezrozpuszczonymi
włosami,zawszepiękniezakręconymiwzłociste
grajcarkiizawszepachnącymiczymśmiłym,chyba
kwiatemakacji.Więc,jakpowiadam,myślałam,
żetomojemupryncypałowichcesięonataknadobną
wydać.Oj,jakbardzosięmyliłam!Możeizresztą
wcześniejbyłotak,jakmisięwydawało,ależeFilipanie
mawdomujużodponadpięciumiesięcy,tosięmiało
prawozmienić.Szczerzepowiedziawszy,dopierokiedy
wiosnanastałanadobre,spostrzegłamsię,żeonaprzy
swoichzajęciachrazporazpopatrujenamniefiglarnie,
uśmiechasięsłodkojakmłodedziewczątko,
nitodosiebie,nitodomnie,przechodzimimomnie
kocimkrokiem,ledwieżeniemrucząc,aprzedwczoraj,
gdyśmysięnaschodachmijały,otarłasięomnieniby
niechcący,ażpoczułamprzezczterywarstwymaterii
–dwienaniejidwienamnie–jakjejdużepiersi
przetaczająsięprzezmojeramię,najpierwjedna,potem
druga.Niebyłotodoznanieniemiłe,niewtymrzecz,ale
jeszczenigdy,odkądjestemStarkfaustem,groźba
zdemaskowanianiewydawałamisiętakbliska.
Zamarłamtedy,aona,schodząc,obejrzałasięzasiebie
ichybaspostrzegłamojągłupiąminę,bosięcicho
zaśmiała,itenjejśmieszek,odbityechemodkamiennej
posadzki,dochodziłmniezdołujeszczedługopotym,jak
zniknęłazazałomemschodów.
Och,kiedyżwreszcieFilipwróciztegoprzeklętego
Toruniaiuwolnimnieodniebezpiecznegosamnasam
ztąkobietą!Chyba,niestety,nieprędkotobędzie,skoro
mizlecakurieremtakiezadaniajakto,zktóregosię
właśnieszczęśliwiewywiązałam.Musiałamzałatwić
zprzedstawicielemdomubankowegoBonerów
wystawieniewekslatrasowanegonapewnądośćznaczną
sumę,przyczymtratamiałabyćwypłaconamemu
pryncypałowiwToruniuprzezdombankowyPapenów.