Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dzieją,żeto,comiałogozarazczekać,rzeczywiściebędziego
wówczasmniejbolało.Spodziewałsięnajgorszego…
Tamtenprzestałjużwwiercaćmusięwpupęjęzykiem,
więcStonkaodetchnąłzulgą.Aleniebyłopowodówdorado-
ści,bochłopiecnaglezprzerażeniempoczułjakiśtwardy,gorący
przedmiot,ocierającysięowlotodbytu.„Jakto?Dlaczego?Cze-
muakurattam?Coonchcezrobić?Przecież…jachcękupę…!”
Stonkaujrzałdłoniedryblasasięgającedonocnejszafipopu-
dełeczkozwazelinąiusłyszałkliknięciezdejmowanegowieczka.
–Rozluźnijsię…rozluźnijsię…–szeptałdryblas.
„Łatwocipowiedzieć,tobieniktniegmerawokółtyłka
–pomyślałStonka.–Rozluźnijsię,rozluźnijsię,toznacznie
mniejzaboli”–powtórzyłsobiewmyślachigdytylkowyda-
wałosię,żeudałomusięniecorozluźnić,poczuł,żedryblas
wsunąłmutocośprostodopupy.Pośladkichłopcanatych-
miastzacisnęłysiękurczowo.
–Oooooooch!–jęknąłdryblaswprostdouchaStonki,
którypoczułwpupienagłepulsowaniegorącegodrążkaijak-
byrozpieranieciepłejmaterii,wylewającejsięwśrodkuobfity-
mistrumieniami…
„Tostraszne!Toobrzydliwe!Coonmizrobił?!Coonmi
tamwłożył?!Toniejestpalecrękianiżadenprzedmiot!Czy
tojest…?!Nie,toniemożliwe,niewierzę!Jakmożnawogóle
robićcośtakiego…!”Stonkanawetsięniespodziewał,żeto,co
zaszło,stanowiłodladryblasazaledwiepreludium.
–Cudownyjesteś!–szepnąłmuznowudoucha.–Taki
ciasny,niewinny…Widziszjakbardzociępragnąłem,tylko
wciebiewszedłemiodrazuwystrzeliłem…Aonwciążstoi,
czujeszjakijesttwardy…?
Stonkaczułtylkorozdzierającyból,gdydryblaspróbo-
wałwpychaćmuswojegosterczącegoprętacorazgłębiejigłę-
16