Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Utrzymaniezamku,awłaściwiefortalicji,wymagało
wielkichinwestycji,któremiałyzostaćsfinansowane
zesprzedażyrozmaitychstaroci.
Spójrzcie!Ewaprzerwałachłopcomwymianęzdań.
Wskazałanaprzejeżdżającyulicąsamochódzopuszczoną
szybąpostroniekierowcy.Ześrodkawyjrzałbrodaty
starzecwczerwonejczapcezpuchatympomponem.
NajegowidokToska,kilkumiesięczneszczenięrasycane
corso,zaczęłaszczekać.Autozwolniłoiwkońcusię
zatrzymało.
Ho,ho,drogiedzieci,podejdźcie!zakrzyknąłŚwięty
Mikołaj.No,śmiało!Chodźciedomnie.Mamcośdla
was.
EwaukradkiemzerknęłanabraciDeryłówichuchnęła
wzmarzniętedłonie.
Czegoonchce?zapytałaszeptem.
NiewiemodparłRoman.Aleudawajcie,żegonie
widzicie.
Tonieładniezaprotestowaładziewczynka.Może
potrzebujepomocy?
Niewyglądanatakiegomruknąłstarszyzbraci.
Pozatymmówi,żemacośdlanas…Możeprezent?
Erykparsknąłizniedowierzaniempokręciłgłową.
Ponowniepoprawiłcylinder.
PrzecieżtofałszywyŚwiętyMikołajstwierdził.
Fałszywy?Ewaspojrzałananiegozukosa.
Wszyscyfałszywi,totylkohistoriaopowiadana
dzieciomprzezrodziców,którzy…
NieprawdaprzerwałjejEryk.ŚwiętyMikołaj
mieszkawLaponiiichoćniemazaprzęgulatających
reniferów,istnieje.Możnaoczywiściepolemizować
natematjegoświętości.
Pole…Co?zdziwiłsięRoman.
Jegobratmiałzdolnośćwplataniawzwykłezdania
trudnychsłów.Wieledzieciichnierozumiało,przez