Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Toniesprawiedliwe.
Niechcęumierać…Jatakbardzoniechcęumieraćjęknęłam
żałośnie.
Zwierzęprzystanęłowpółdrogiiprzyjrzałomisięuważnie.
Dostrzegłambliznęprzecinającąjegopysk.Przechodziłaprzezjeden
zjegooczodołów.
Posłuchałmnie?
Tenleśnystwórnaprawdęmnieposłuchał?
Aletozłudzenietrwałotylkomoment.Grizzlyotworzyłpaszczę
iprezentującswojeostrezębiska,zaryczałnacałegardło,apotem
ponowiłatak.Tylkożetymrazemniebawiłsięwpodchody.Odbiłsię
odpokrytejśniegiemziemiiskoczyłwmoimkierunku.
Pisnęłamprzerażona,zakrywająctwarzdłońmiinaiwniepróbując
ochronićprzedkłamizwierzęcia.
Tonaprawdękoniec…
Tylespraw…
Niezałatwiłamtyluspraw!
Pomoichpoliczkachspłynęłyłzyiwtedypadłstrzał.
Potężnyhukprzeciąłpowietrze,zadzwoniłomiwuszach.
Trwałamwbezruchu,sparaliżowanastrachemiemocjami,wciąż
pewna,żezachwilęszponyizębiskabestiizatopiąsięwmoimciele,
alekumojemuzdumieniudoniczegotakiegoniedoszło.
Iwtedytodomniedotarło.
Ktośstrzelał!Ktośmiałbroń.Człowiek!Tubyliludzie!Niebyłam
jużsama!DziękiBogu!
Ostrożnieodsunęłampalceodmokrejodłeztwarzy.Przedemną
dogorywałniedźwiedź.Leżałwkałużykrwiiryłłapamiśnieg,starając
siępodnieść,alebólmunatoniepozwalał.Tobyłwstrząsający
widok,leczdlamnieoznaczałjednobyłamuratowana!
Tylkoprzezkogo?