Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
mojeciało.Miałamwrażenie,żepodwpływemupadkurozpadłamsię
namiliardykawałków,jakbymbyłazrobionazeszkła.Nabankcoś
sobiepołamałam.Alenietamyślbyłanajstraszniejsza.Najbardziej
martwiłomnieto,żeteraz,gdybyłamranna,niemiałamjużżadnej
możliwościdalszejucieczkiileśnyczłowiekmiałdomniepełen
dostęp.
Byłtam.
Wyłoniłsięzmgłyistanąłnakrawędziprzepaści.
Wielki.Przerażający.Połyjegoczarnegopłaszczałopotały
nawietrze,którywzmógłsięwrazzzamiecią,przezconieznajomy
stałsiępodobnydodrapieżnegoptaka.
Przewiercałmniewzrokiem.Ichoćniemogłamdostrzectakich
detali,wyobrażałamsobie,jakprzeszywamniejegonienawistne
spojrzenie.Byłgotowymnieskrzywdzić.Niemiałamcodotego
złudzeń.
Zamknęłamoczy.Niechciałamtubyć,niechciałam,bytaktosię
potoczyło.Gdybymwiedziała,żemojapodróżdoMadiskończysię
wtakisposób,wżyciunieopuściłabymKalifornii.
Ciepłałzaspłynęłapomoimlodowatozimnympoliczku.Chciałam
sięporuszyć,aleniebyłamwstanie,bokażdy,nawetnajdrobniejszy
ruchzadawałminiewyobrażalnecierpienie.
Iwtedyusłyszałamkrokinalodzie,którypokrywałbrzegirzeczki.
OBoże…Ontuszedł.Szedłpomnie…
Ucieczka…Powinnambraćnogizapas,nimtenpotwórzrobi
zemnąto,czegoniezdążyłzrobićpowalonyprzezniegoniedźwiedź.
Znówspróbowałamsięunieść.Nadarmo.Rozpaczliwiewalczyłam
zeswoimciałem,alenieodpowiadałonamojeżądania.Mogłam
jedynieleżećiczekaćnato,conajwyraźniejbyłomipisane.
Błagam…wyjęczałamżałośnie.Nieróbmikrzywdy
i…Pozwólmiodejść…Mamjeszczetyleplanów…