Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Iniewidziszwtymniczegozłego?
Jaktymałowieszożyciu…Widać,żejesteśzmałejpipidówy.
Przysiadłamnaoparciukanapy,mierzącodstópdogłów.
Dobrzewiedzieć,coomniesądzisz.Przypominamci,żetyrównież
jesteśztakiejpipidówy.
Aletymnieemanuję.Dobra,spadam.Machnęładłonią.Nie
chcęsiękłócić.
Jużtozrobiłyśmyzaznaczyłam.Poszukamsobienowego
mieszkania.
Wzruszyłaramionami,nieodrywającodemniewzroku.Sięgnęła
poczarnąramoneskęleżącąnaoparciufotela,apotemwłożyła.
Jeśliwłaśnietegochcesz…Natwojemiejscezłatwościąznajdę
kogośnowego.Nararzuciłanaodchodne.
Rozejrzałamsiępomieszkaniuiwestchnęłam.Naprawdęjelubiłam.
Miałamznimwieledobrychwspomnień,alejegonajwiększymatutem
byłtaniczynszwporównaniuzinnymilokalizacjamiwWarszawie.
Chciałamrozpocząćposzukiwaniaodrazu.Sięgnęłampolaptop
leżącynastole;zanimjednakuruchomiłamInternet,spojrzałam
najedenzfolderównapulpicie.Byływnimzdjęciamojegozmarłego
brata.Tęskniłamzanimijegoradami.Częstoprosiłamgoopomoc.
Zpewnościąitymrazempodpowiedziałbymi,corobić.
Westchnęłam,poczymotworzyłamplik.Moimoczomukazałsię
Marcelzeswojącóreczkąnarękach.Tobyłyjejpierwszeurodziny.
ByłateżDagamaraijejrodzina.Poczułamukłuciewsercu,kiedy
przyglądałamsięichtrójce.Szczęśliwiitakzakochaniwsobie.
Tosmutneiprzerażające,żewtakiwłaśniesposóbpotoczyłosięich
życie.
Kiedyskończyłysięzdjęciaurodzinowe,pojawiłysięinne.
Przedstawiały„ekipę”mojegobrata.Oglądałamjekilkarazy,
wiedziałam,żenanastępnychfotografiachzobaczęKubę.Mimo
wszystkonaciskałamprawąstrzałkę,doskutku.
Wkońcugozobaczyłam.
Przyjrzałammusięuważnie.Nieodrywającwzrokuodekranu,
przyłożyłamdłońdoust,rozpamiętującjegodzisiejszypocałunek.
Westchnęłam,kiedydotarłodomnie,żemojeuczucienieumarło.