Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niczegonieknuję,panieaspirancie.Taktylkosobie
rozmawialiśmyowszystkimioniczym.
Taktylkosobierozmawialiściepowtórzyłwolno
mojesłowa.Nomyteżsobietylkorozmawiamy,
prawda?Rozumieszteraz,jaktojest.Jawidzęciebie
znimiiprzychodząmidogłowypodejrzliwepomysły,oni
widząmnieztobąiwyciągająpodobnewnioski.Bardzo
sięcieszę,Żabikowski,żeudałomisięzasiaćwątpliwość
wwaszychstosunkach.Bardzomnietocieszy,lubięsobie
czasamisprawićprezent.Uśmiechnąłsię,pokazując
dwarzędypożółkłychodtytoniuzębów.Ateraz
spierdalajnaspacerniak!syknąłmiwprostdoucha,
awjegoźrenicachbłysnęłocośzimnegoiostrego.
Rozległsięznajomysygnałoznajmiający,żeczas
pobytunaspacerniakudobiegłkońca.Kiedyskazańcy
zaczęliformowaćkolumnę,podszedłdomnieCzarny
ikonspiracyjnieszepnął:
Toniewyglądałociekawie,alejaniewnikam,
cołączycięzmundurowymi.
Nicmnieniełączyodparłemnaprędce.Nie
mażadnegoukładu,totylkogra,ajejcelemjest
zniszczyćmojedobreimię.
Czarnykiwnąłgłowąwtakisposób,jakbyniedokońca
wierzyłmoimsłowom.
Ważne,przyjacielu,jestto,żebynieucierpiałnatym
naszwspólnyinteres.Pamiętajodłucie.
Urodzinowynumerek.Zapamiętałemnazawszeten
dwudziestydziewiątylistopada,wktórymdatazbiegłasię
zliczbaminamojejwięziennejbluzie.Gdybyniesugestia
Suchegoisytuacje,któretegodniasięwydarzyły,pewnie
tendzieńmignąłbywmoimżyciorysiejaksetkiinnych
bezbarwnychdni.
Urodzinowynumerektojawięzień29-11.
NiewątpliwieSzumskimiałswójudziałwkreowaniu
mojejprzyszłości.Poniekądosiągnąłto,cochciał,ale
wyświadczyłmirównieżpewnąprzysługę.Znienawidzony