Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Kiedyzamykałemzasobądrzwistolarni,usłyszałem
rdzawyjękstarychzawiasów.Ktośmógłbyjewkońcu
naoliwić.Samniewiem,dlaczegowtakmakabrycznej
chwiliwmojejgłowiepojawiłasiętazupełnieprozaiczna
myśl.Przystanąłemnamomentigrzbietemprawejdłoni
przejechałempoplecachwokolicachkrzyża.Podpołą
więziennejbluzykryłasiębestiaziejącaśmiercionośnym
ołowiem.
Październikowesłońcenaułameksekundyzapłonęło
wmoichźrenicach.
Ruszyłemwkierunkuwejścianaspacerniak.
Trzymajsięplanu!syknąłemwmyślach.
Wzdłużdrucianejsiatkisunęłakolumnaskazańców.
Wyglądalizdalekajaknurtszarej,gęstejmazi,która
odczołarozlewałasięiprzypominałaruchomą,
rozrzedzonąplamę.Spacerniakowebajoronapełniałosię
pobrzegi.
Naznakpowrotukiwnąłemgłowąwstronę
Robalskiegoidołączyłemdopozostałych.Starałemsię
zachowaćpozorynormalności,alewewnątrzmnieszalało
prawdziwepiekło.Lufapistoletuuwierałamójlewy
pośladek.Szedłemwolnymkrokiemidyskretnie
omiatałemwzrokiemcałyspacerniak.Byłemmyśliwym
wypatrującymofiary.Poprawejstronie,nastopniach
placuapelowegodostrzegłemOjczulka.Siedział
zapatrzonyprzedsiebiewtymsamymmiejscu
cozawsze.Skręciłemwprzeciwnąstronę.Przezmoment
mignęłamitwarzRomana.Mijałemgrupkiwięźniów,
adomoichuszudocierałystrzępyrozmów.
Zatrzymałemsię.
Nibyodniechceniabiegałemoczamipotwarzach,
któremiałemwpoluwidzenia.KilkametrówdalejSuchy
cośopowiadał,czarującsłuchaczywyszukanymigestami.
Jegociałoporuszałosięwrytmiewypowiadanychsłów.
Mówiłnietylkoustami,alecałymsobą.
Sięgnąłempopapierosa.
Ręcemiałemśliskieodpotu.