Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Skazaniec
TOMIIIZagarśćsrebrników
24
Waceknicnieodpowiedział.Palcedłonitrzymał
splecionejakdomodlitwyitępymwzrokiem
wpatrywałsięwczubkiswoichbutów.
-Tee,milczekklepnąłemgodłoniąwramię,aon
natychmiastcofnąłsięniczymprzerażonykundel.
Przezkilkachwilprzyglądałemsięjegomizernej
izgarbionejsylwetce,ażwkońcuzapytałem:
-Ty,coztobą?
-Dajmispokójodburknąłiprzesunąłsięjeszcze
niecowprawo.
Sprawiałwrażenieczłowieka,któremuudzieliłasię
szarośćdzisiejszegodnia.Nawetskóranajego
policzkachmiałapopielatyodcień,acieniepod
oczami
zazwyczaj.
wydawały
się
bardziej
zmęczone
niż
-Jaktamsobiechceszwzruszyłemramionami.
Wtemzegarnawieżyuderzyłdonośnieobwieszczając
kwadranspodziesiątej.Dźwiękdzwonusprawił,że
stadowronsiedzącenapobliskimdachunerwowo
poderwałosiędolotu,aponadnaszymigłowami
rozległosięponurekrakanie.Czarnestworyszybując
natlepochmurnegoniebazatoczyływokółdzwonnicy
krąg,inapowrótwylądowaływmiejscuswegostartu.
Przezkilkaminutsiedzieliśmywmilczeniuniczym
dwajobcysobieludzie,jaomiatałemwzrokiempo
spacerniaku,aMłodywpatrywałsięwgrudkiziemi
skutejlutowymmrozem.
-Dajspokój,powiedzcojestgraneponownie