Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Iwszyscybrodzącywtymdniuzłocistymmieli
ówgrymasskwaru,jakgdybysłońcenałożyłoswym
wyznawcomjednąisamąmaskęzłotąmaskę
bractwasłonecznego;iwszyscy,którzyszlidziśulicami,
spotykalisię,mijali,starcyimłodzi,dzieciikobiety,
pozdrawialisięwprzejściumaską,namalowanągrubą,
złotąfarbąnatwarzy,szczerzylidosiebietengrymas
bakchicznybarbarzyńskąmaskękultupogańskiego.
Rynekbyłpustyiżółtyodżaru,wymiecionyzkurzu
gorącymiwiatramijakbiblijnapustynia.Ciernisteakacje,
wyrosłezpustkiżółtegoplacu,kipiałynadnimjasnym
listowiem,bukietamiszlachetnieuczłonkowanych
filigranówzielonych,jakdrzewanastarychgobelinach.
Zdawałosię,żetedrzewaafektująwicher,wzburzając
teatralnieswekorony,ażebywpatetycznych
przegięciachukazaćwytwornośćwachlarzylistnych
osrebrzystympodbrzuszu,jakfutraszlachetnychlisic.
Staredomy,polerowanewiatramiwieludni,zabarwiały
sięrefleksamiwielkiejatmosfery,echami,
wspomnieniamibarw,rozproszonymiwgłębikolorowej