Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ogródków.Zapomnianeprzezwielkidzień,pleniłysię
bujnieicichowszelkieziela,kwiatyichwasty,radeztej
pauzy,którąprześnićmogłyzamarginesemczasu,
narubieżachnieskończonegodnia.Ogromnysłonecznik,
wydźwigniętynapotężnejłodydzeichory
naelephantiasis,czekałwżółtejżałobieostatnich,
smutnychdniżywota,uginającsiępodprzerostem
potwornejkorpulencji.Alenaiwneprzedmiejskiedzwonki
iperkalikowe,niewybrednekwiatuszkistałybezradne
wswychnakrochmalonych,różowychibiałych
koszulkach,bezzrozumieniadlawielkiejtragedii
słonecznika.
2
Splątanygąszcztraw,chwastów,zielskaibodiaków
buzujewogniupopołudnia.Huczyrojowiskiemmuch
popołudniowadrzemkaogrodu.Złoteścierniskokrzyczy
wsłońcujakrudaszarańcza;wrzęsistymdeszczuognia
wrzeszcząświerszcze;strąkinasioneksplodującichojak
konikipolne.
Akuparkanowikożuchtrawpodnosisięwypukłym
garbem-pagórem,jakgdybyogródobróciłsięweśnie
nadrugąstronęigrubejego,chłopskiebaryoddychają
cisząziemi.Natychbarachogroduniechlujna,babska
bujnośćsierpniawyolbrzymiaławgłuchezapadliska
ogromnychłopuchów,rozpanoszyłasiępłatami
włochatychblachlistnych,wybujałymiozoramimięsistej
zieleni.Tamtewyłupiastepałubyłopuchówwybałuszyły
sięjakbabskaszerokorozsiadłe,nawpółpożarteprzez
własneoszalałespódnice.Tamsprzedawałogród
zadarmonajtańszekrupydzikiegobzu,śmierdzącą
mydłem,grubąkaszębabek,dzikąokowitęmięty
iwszelkąnajgorszątandetęsierpniową.Alepodrugiej
stronieparkanu,zatymmatecznikiemlata,wktórym
rozrosłasięgłupotazidiociałychchwastów,było
śmietniskozarosłedzikobodiakiem.Niktniewiedział,
żetamwłaśnieodprawiałsierpieńtegolataswojąwielką
pogańskąorgię.Natymśmietnisku,oparteoparkan
izarośniętedzikimbzem,stałołóżkoskretyniałej