Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Tobyłaczystasytuacjainiemiałztegopowodu
kłopotów,choćmusiałsiedziećzabiurkiem,dopókinie
zakończonoprocedurysprawdzającej,ipójść
dowydziałowegopsychiatry,któryzbadałMalone’a,czy
niecierpinasyndromstresupourazowego.Okazałosię,
żenie.
Jedynyproblempolegałnatym,żesprzedawca
wsklepienagrałwszystkonakomórkęi
DailyNews
zamieściłnagłówek:
DLAMNIETOTYLKOKOLEJNYMURZYŃSKIBACHOR
PodnimumieszczonozdjęcieMalone’azpodpisem:
Bohaterskipolicjantrasistą
Malone’awezwanonaspotkaniezjegoówczesnym
kapitanem,człowiekiemzBiuraSprawWewnętrznych
iPR-owcemzKomendyGłównej.
–Murzyńskibachor?–zapytali.
–Musiałemmiećpewność,żemiuwierzy.
–Niemogłeśinaczejdobraćsłów?–zapytałrzecznik.
–Niemiałemzesobąrzecznikaprasowego–odrzekł
Malone.
–ChcieliśmywystąpićoprzyznanieciMedaluZasługi
–powiedziałkapitan–ale
–Janiezamierzałemwystępowaćomedal.
TrzebaprzyznaćfacetowizBiuraSpraw
Wewnętrznych,żewtrącił:
–Chciałbymzauważyć,żesierżantMaloneocaliłżycie
afroamerykańskiegodziecka.
–Agdybychybił?–rzekłnatorzecznik.
–Aleniechybiłem–odpowiedziałMalone.
Choćprawdęmówiąc,jemuteżprzychodziło
todogłowy.Nieprzyznałsiędotegopsychiatrze,ale