Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁ3
–Jaknapewnowiesz–mówiSykeswswoim
gabinecie–prawiewszystko,coprzedchwilą
powiedziałem,tobzdury.
–Tak,sir–mówiMalone.–Zastanawiałemsiętylko,
czypanotymwie.
WuśmiechuSykesapojawiasięjeszczewiększe
napięcie,choćMalonesądził,żetoniemożliwe.
Kapitanuważa,żeMalonejestarogantem.
Maloneniezamierzaztymdyskutować.
Gliniarz,którypracujenatutejszychulicach,musi
byćarogancki.Jeśliciludziedostrzegą,żenieuważasz
sięzakrólaświata,tocięzabiją.Strzelądociebie
inasrająnarany.NiechSykessamwyjdzienateulice,
niechsamrobinaloty,niechprzechodziprzezdrzwi.
Sykestegonieakceptuje,przytymudetektywa
sierżantaDennisaMalone’aniepodobamusiędużo
więcej,choćbyjegospecyficznepoczuciehumoru,
tatuaże,encyklopedycznaznajomośćtekstów
hiphopowych.Anajbardziejniepodobamusię
zdecydowaneprzekonanieMalone’a,żepółnocny
Manhattantojegokrólestwo,akapitanjesttutylko
turystą.
Pieprzyćgo,myśliMalone.
Sykesnicniemożezrobić,bowlipcuzeszłegoroku
Maloneijegooddziałprzejęlinajwiększąpartięheroiny
whistoriimiastaNowyJork.TrafiliDiegoPenę,
dominikańskiegokrólaprzemytników,napięćdziesiąt
kilo.Totakailość,żebywszyscymężczyźni,kobiety
idzieciwtymmieściedostalidziałkę.