Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PRZEDMOWA
PojednejzostatnichsesjinagraniowychjechaliśmyulicamiKrakowa
wkierunkudworcakolejowego.Sławekpewnieprowadziłpotężnego
grafitowegorolls-royce’a,któregonakilkadnipożyczyłmujego
znajomy,agentprowadzącykarierygwiazdsportówwalki.Natylnym
siedzeniuleżałzresztąpaswielokrotnegomistrzaKSWRoberto
Soldicia…Chociażwartedwamilionyzłotychautorobiło
naprzechodniachpiorunującewrażenie,Peszkokręciłnosem.
–Chybajednakwolęmojegobentleya…
Niezdążyłskończyćzdania,gdyzanamirozbłysłyświatła
policyjnegoradiowozu.Wjechaliśmypodzakaz…Notak,podróż
ztymgagatkiemniemogłabyobyćsiębezatrakcji.
„Trudno,będziemandacik”–pomyślałem,gdydostrzegłemsurową
twarzfunkcjonariusza.AleSławekjaktoSławek,energicznie
wyskoczyłzsamochodu,uśmiechnąłsiętak,jakpotrafitylkoon,
iprzybiłzpolicjantempiątkę.Pochwilijechaliśmydalej,oczywiście
bezmandatu.
–Poznałcię?–zapytałem.
–Nojasne.
–Aocośpytał?
–Tak.
–Oco?
–Czywyjątkowojestemtrzeźwy.
OtocałyPeszko.
NanapisanietejautobiografiinamawiałemSławkaprawiedwalata.
Niezliczonąilośćrazyzasiewałemwjegogłowiemyśl,żenadszedłjuż
czas,abyopowiedziećwłasnąwersjęhistorii.Niemogłemprzekonać
gopieniędzmi–tychwkarierzezarobiłsporoiniestraciłich
wkasynieczynanietrafionychinwestycjach.Książkiniepotrzebował
teżdozyskanialudzkiejsympatii;tęmaogromną,oczymprzekonałem
sięwPoznaniu,gdyprzedpucharowymmeczemLechazAustrią
Wiedeńprzezgodzinęrozdawałautografykibicomstojącymwdługiej
kolejce.Zadziałaładopieroobawaprzedtym,żeto,coniezapisane,
przepadnienazawsze.BochociażPeszkopamięćmawybitną,
towjegowspomnieniachświatrównieżzacząłzlewaćsię
wnieregularnąbryłę.DublinstawałsięCardiff,StanyZjednoczone
Paragwajem,aremis–zwycięstwem.Iwkońcuuznał,żewartozebrać