Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Stałemzupełniesamnazboczu,amgłabyłatak-
sta,żezlewałasięzzamarzniętymśniegiem.Uchwyty
nastalowejlinieskrzypiącegowyciąguhuśtałysięcałkiem
puste,więcdoszedłemdowniosku,żerodzicezbratem
musielisięodłączyćgdzieśpodrodze.Jasamdotarłem
nagórętylkodziękidoświadczonemunarciarzowi,który
wziąłmniemiędzykolana,alegdytylkopuściłuchwyt,na-
tychmiastzniknąłwemgle.
Miałemosiemlatiprzeczuwając,żegdzieśwpobliżu
musibyćtrasazjazdowa,zacząłemsunąćwdółnadrewnia-
nychnartach,któredostałemnaGwiazdkę.Byłotow1965
rokuwTatrachnaSolisku,nadługoprzedtem,nimzbu-
dowanotamkolejkęlinową,awsłowackichgórachzaroiło
sięodnarciarzy.Tegodnianacałymstokubyłotylkoparu
miejscowychimoinaiwniczescyrodzice.
Mojedziecinnenartyniemiaływogóleślizgówanikra-
wędziiwdółciągnęłamniegrawitacja,którąnachwilę
udałomisięprzezwyciężyćdziękiprzypadkowemupo-
dmuchowiwiatru.Topodjegowpływemmgłanakilkase-
kundsięrozwiałaizobaczyłem,żestojęnaskrajuprzepa-
ści.Dziecięcyrozumzareagowałnatenwidokbezpaniki,
patrzącwgłębokijarzezdumieniempomyślałemtylko
coś,codziśmógłbymokreślićsłowami:czytomożliwe,
7