Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Narastającykataklizmmógłbydoprowadzić
dowybiciacodonogicałegoKowenu,gdybyTally-ho,
wypełzającyspodnieprzytomnychadeptów,nieryknął:
–Dość!Wystarczy!
PięściHidryrozluźniłysię,zjegotwarzypowoli
schodziłonapięcie.Zamrugałgwałtownie,jakbywracał
zbardzodalekiegoinieznanegomiejsca.Dziwnie
osłabionyusiadłnazrujnowanymmurku,podpierającsię
ręką.Wgłowiesłyszałszumiczułciągłewirowanie.
–Cosię…?–zapytałochrypłymgłosem.
–Wystarczy–powtórzyłTally-hospokojniej,choć
spokojnywcaleniebył.„Przerażony”,tosłowopasowało
bardziej.–Żadnychwięcejtestów.Jesteśnajgroźniejszym
bydlakiemwkrólestwie.Jeśliktośpowieinaczej,zabiję
go.Albotytozrobisz,ajabędępiłjakiśmocnyalkohol
isięprzyglądał.
Hidraodetchnął.
–Czyliodwołujeszatak?
–Jakiatak?–Blondynzgłupiał.
–No,tychludzi,którychzaprosiłeśdoogrodu.
Tally-horozejrzałsiępookolicy.Roślinynadalleżały
płaskonaziemi.Wodazfontannywylewałasiębokiem
popopękanychkamieniach.Tuiówdzieleżałyróżne
nieprzytomneipoobijanejednostki,którepowpadały
doogroduprzezpobliskieokna.
–Chybaniesągotowinatospotkanie–stwierdził.
–Postawięcipiwo,cotynato?Tylkomożeprzebierzmy
sięwcośsuchego.
Hidrawstałostrożnie,próbujączłapaćrównowagę.