Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Spróbuję.–Skrzywiłsięnadźwiękskrzypieniadrzwi,które
powoliotworzył.Ktowie,comogłobywystraszyćtegoczłowieka
iskłonićdorzuceniasięwodmętyrzeki.–CiociuLindy,zadzwoń
doBettyJean.Powiedzjej,żebywezwałatuszeryfaalbokogoś.Niech
poprositeżokaretkę.–Zerknąłnakobietysiedzącezoczamiszeroko
otwartymizezdumienia.–Niechwszyscyzostanąwautobusie.
Kiedywysiadał,miałtylkonadzieję,żegoposłuchają.Gdzieś
ztyłusłyszałdźwiękitelefonuciotkiLindy,którawystukiwałanumer.
–Mamnadzieję,żetoniepotrwazbytdługo–powiedziałaEdith
Crossfield.
–Jakmożeszmówićcośtakiego,Edith!–wtrąciłasiedzącaobok
niejkobieta.
–Comnietoobchodzi.Jakktośchcezesobąskończyć,powinien
tozrobićgdzieś,gdzieniebędzienikomuprzeszkadzał.Anietak,
przychodzićtutajirujnowaćplanyinnym...
Michaelcieszyłsię,żegłoskobietybyłcorazsłabiejsłyszalny.
Jeślibyposłuchałjeszczetrochę,mógłbychciećprzeczołgaćsiępod
barierkąidołączyćdotegobiedaka,którywtejwłaśniechwilinagłym
ruchemodwróciłgłowęipopatrzyłnaMichaela.
–Stop!–krzyknął.–Niechpandomnieniepodchodzi,bo...
boskoczę.
–Wporządku,spokojnie.–Policjantpodniósłręcedogóry
iprzysunąłsięparękrokówbliżej.Zatrzymałsięokołotrzymetry
odmężczyzny.Nadalzbytdaleko,abysięgnąćichwycićgo,wrazie
gdybypuściłporęcz.Pozatymnawetjeślibyudałomusięgozłapać,
mógłbyniebyćwstaniegoutrzymać.Mężczyznaniebyłzbytwysoki,
aleważyłchybazdziewięćdziesiątkilo.
Michaelprzysunąłsięjeszczeodrobinęipróbowałprzypomnieć
sobiecośzeszkolenianatematnegocjacjizsamobójcami.
–Jakmasznaimię?
–Acotozaróżnica?
–Żadna,chybażeniechceszskończyćjakoN.N.Mężczyzna
poruszyłsięgwałtownie,słysząctesłowa,jakbygoporaziły.
–Spokojnie.–Michaelpróbowałzachowaćopanowanytongłosu.
–Tylkopytałemotwojeimię.
–Jack.–Mężczyznazawahałsięprzezmoment,poczymdodał: