Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Zajebię!–ryknąłSergiej.–Niezwalajtegonamniepieprzonydziwolągu!Niemiałem
pojęcia,cosięstanie!
-Ostrzegałem,cosięstanie!
ZakrzewskiprzystopowałSergieja,opierającdłonienajegopiersi.Rosłynajemnikbył
niebezpiecznymsukinsynem.
-Łapyprecz!–Blondynodepchnąłjegodłonie.–Niktniebędzierobiłzemnieidioty!
-Terazniejestnajlepszapora!–Zakrzewskispojrzałnaniegozgóry,wykorzystując
przewagęwzrostu.–Stałosię,rozbiłeśkamień,trudno.Terazmusimyustalić,gdzienas
wywiało,aprzedewszystkim...
-Itakbytozrobili!Ernestprzyznał,żewrazztymdupkiemplanujeotworzyćportal.
Skończyłobysiędokładnietaksamo!
-Zrozum,dokurwynędzy,żetowtejchwilinieistotne!Jesteśmywczarnejdupieijak
zaraznieruszymyzmiejsca,zostanąznasmrożonki!–Zakrzewskiwarknąłwściekle,
odwracającsiędoRinudina.–Czykamieńmusiałotworzyćprzejściedotwojego
świata?
-Nieznammagii,jakąposługująsięArg-agule.Toonizaklinajązargonitowepieczęcie.
-Aletotymiałeśjejużyć.
-PrawdopodobniejesteśmywWedonie–Rinudinprzyznałniechętnie,wytrzymując
spojrzenieZakrzewskiego.–Niewiemjednakgdzie.Nigdyniebyłemwtejkrainie.
Zakrzewskimusiałuwierzyćnasłowo.Warunkibyłymordercze,aopóźnianiewymarszu
dramatyczniezmniejszałoichszansenaprzeżycie.SkoroRinudinniepotrafiłwskazać
właściwegokierunku,pozostałoimparcienaoślepiliczenienałutszczęścia.Problemwtym,
żepomyślnośćniesprzyjałagłupcom,apewnebyło,żeDruginiezostawiKwidzyńskiego.Aż
ciężkobyłopatrzeć,jakPiotrekopieraramięnajegocherlawymkarku.Pojednymkroku
wylądowaliwśniegu.Byłooczywiste,żewduecieniemająszans.Zakrzewskizociąganiem
przejąłbalastiignorującwrzaskigrubasa,chwyciłgopodpachy.
-Jestcichociażzimno,dziwolągu?–Sergiejspytałjadowicie.–Chujwie,jakievoodoo
zafundowałcitenszaman.Możejesteśpieprzonymzombie?Mrózewidentniecinie
szkodzi.
Zakrzewskiskwitowałoskarżeniewyprostowanympalcem.Wtejchwilibynajmniejnie
zamarzał,aczkolwiekmiałświadomość,iżnapędzałgonarastającygniew.Ktośodpowiadałza
to,cosięstałoimiałochotęwyciągnąćkonsekwencje.
-Ernestopowiedziałmi,jakizciebiepsychol!
8