Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Roz​dział1
Szokbyłtakogromny,żewłaściwieniepamiętamzbyt
dobrzetychkolejnychdnipowydarzeniachnad
zalewem.Gnanipanikąiprzerażeniemwróciliśmyprzed
czasemdodomów,tłumaczącmętnierodzinom
ipartnerom,żeweekendowaimprezazjakichś
obiektywnychpowodówsięnieudałaimusieliśmy
wrócićwcześniej.Toutkanenaszybkowyjaśnienie,
żektośsiępomyliłzrezerwacjąwilli,przez
cowrezultacieskróciliśmynaszwyjazd,narazie
wy​star​czyło.
Niewiem,jakpozostaliznaszejgrupy,ale
japrze​ży​łemwtedynaj​gor​szedniwmoimży​ciu.
TragicznedoświadczenieśmierciSewerynaoraz
świadomość,żeniepomogliśmymunaczas,boprzez
bierneobserwowanierzekomegożartupozwoliliśmy
losowibezpardonoworozprawićsięzjegożyciem,nie
dawałomispokoju.Niemogłemjeść,niemogłemspać,
niemo​głemnor​mal​niefunk​cjo​no​wać.
Dopókitamtejnocywekrwikrążyłyalkohol
iadrenalina,niedokońcazdawałemsobiesprawęztego,
cosiętakwrzeczywistościstało.Bezrefleksyjnie
poddałemsiędecyzjomspanikowanejgrupyludzi.Ale
dopieroteraz,gdyemocjejużopadłyizostałemsam
zeswoimimyślami,zrozumiałem,jakiegoczynusię
do​pu​ści​li​śmy.
Niewiem,jakinnifunkcjonowaliwtymsamymczasie,
boniemiałemnawetkrztyodwagi,żebyzadzwonićczy
chociażnapisaćwiadomośćzzapytaniemoich
sa​mo​po​czu​cie.
Wciążzadawałemsobiepytanie,jakdotegomogło
dojść?Ichodziłominietylkoosamąśmierćnaszego
przyjaciela,aleprzedewszystkimopodjętąprzeznas