Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
miałemtedynadzieję,żemznalazłkogoś,ktomniebędziemógł
przedstawićpanudomu.Rozmiarytegodziełaniepozwalają
miwytłumaczyć,naskutekjakichwydarzeńmłodościpan
deVaugoubert,jedenzniewieluludzi„ztowarzystwa”(możejedyny),
był-jaksiętonazywawSodomie-„wkonfidencji”zpanem
deCharlus.AlejeżelinaszambasadorprzykróluTeodozjuszumiał
pewnewspólneprzywaryzbaronem,byłyonejedynieczymś
wrodzajubardzobladegoodbicia.Owekolejneatakisympatii
inienawiści,wjakiewprawiałabaronachęćoczarowania,apotem
obawa-równieurojona-żebędzie,jeżeliniezhańbiony,tobodaj
odkryty,przybierałyupanadeVaugoubertformęnieskończenie
łagodniejszą,sentymentalnąigłupią.Vaugoubertzdradzałtesame
wahania,alebyłyoneraczejśmiesznewskutekjegoczystości,
„platonizmu”(dlaktórego,będącnaderambitny,odczasów
uniwersyteckichpoświęciłwszelkąprzyjemność),azwłaszczawskutek
jegonicościumysłowej.Alegdybaronwybuchałprzesadnymi
pochwałamizprawdziwymprzepychemwymowyizaprawiał
jesubtelnymigryzącymszyderstwem,zdolnymnapiętnować
nazawszejegoofiarę,upanadeVaugoubertsympatiawyrażałasię,
przeciwnie,zbanalnościączłowiekamiernego,światowcaiurzędnika,
apretensje(zwyklecałkowicieurojone,jakubarona)objawiałysię
nieżyczliwościąstałą,alewyzutązdowcipuitymbardziejrażącą,
żebyłazazwyczajwsprzecznościztym,coambasadormówiłpółroku
wprzódyicomiałmożeznówmówićzajakiśczas:taregularność
wzmiennościdawałarozmaitymfazomżyciapanadeVaugoubert
poezjęniemalastronomiczną,mimożepozatymnajmniejprzypominał
gwiazdę.
Ukłon,jakimioddałpandeVaugoubert,niemiałnicwspólnego
zprzypuszczalnymukłonempanadeCharlus.Wpowitanietopan
deVaugoubert,prócztysiącamizdrzeńwjegomniemaniu
wielkoświatowychidyplomatycznych,wkładałjakąśdziarskość,
lekkość,uśmiech,takabysięwydawałzjednejstronyzadowolony
zżycia-wówczasgdyprzeżuwałzawodykarierybezprzyszłości,pod
groząspensjonowania-zdrugiejmłody,męskiiuroczy.
Wrzeczywistościnieśmiałjużnawetoglądaćwlustrzezmarszczek
gromadzącychsięnatwarzy,którąpragnąłbyzachowaćpełnąpokus!
Nie,iżbyłaknąłfaktycznychzdobyczy,októrychsamamyśl
przerażałagozprzyczynyplotek,skandali,szantaży.Przeszedłszy
odinfantylnejniemalrozpustydobezwarunkowejwstrzemięźliwości,