Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
AnetaRzepka:SonataomarzeniachRW2010
PójdęjużpowiedziałaIza,kiedynacieszyłasiębliskościąmatki.Muszę
jutrowcześniewstać.
Idź,córeczkoszepnęłaNatalia.Późniejsprawdzę,jaksięczujesz.
Dobranoc.
Izapocałowałagłaszczącąpopoliczkurękęmatki.Pochyliłasięteżdodłoni
ojca,aleonzgrabnieuniknąłcmoknięcia.Objąłgłowęcórkiiprzytuliłnachwilędo
piersi.Niebędziegoprawiedorosłapannaporękachcałowała!Najważniejsze,że
zrozumiałaswójbłąd.Żadneinneoznakiskruchyniebyłymupotrzebne.
Dobranoc,Izuśpowiedział.Śpijdobrze.
Dziewczynaprzesłałarodzicomjedenzeswoichnajsłodszychuśmiechówi
opuściłakuchnię.
Cośtyjejzrobił?zapytałaNatalia,gdyusłyszałatrzaskzamykanychdrzwi.
NicodpowiedziałMarcin,wzruszającramionami.
Ładneminic!Jejoczybłyszczaływyrzutem.Musiałeśbyćbardzosurowy.
Izawżyciutakniepłakała.Inigdymnieporękachniecałowała.
Nojuż,niedenerwujsię.Podszedłdożonyidotknąłustamijejczoła.Ona
mastrasznewyrzutysumienia.Napewnonieukradładlaprzyjemności.Musiałamieć
jakiśbardzoważnypowód,alboktośdotegonamówił.
Kto?
Niewiem.
BożejęknęłaNatalia,wtulającsięwramionamęża.
Spokojnie.Jeszczenicsięniestało,alemusimybyćczujni.
18