Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
RozdziałI
„Bohater”
Ktoniechciałbyzostaćbohaterem?Nosząpeleryny,
stanowiąsymbolnadzieiiwszyscyichuwielbiają.
Podobnymmarzeniemkierowałsiędziesięcioletni
DeynardaRedo,choćmłodzieniecokruczoczarnych
włosachwolał,byzwracanosiędoniegopoprostuDey.
Przywilejkorzystaniazpełnegoimienianależałdojego
matki,Luny,któraodzawszewiedziała,jak
jeodpowiedniozaintonować,żebysprowadzićchłopcana
ziemię.
Terazniebyłojejwpobliżu,aDeynardwspinałsięcoraz
wyżejiwyżej,wspieranyokrzykamirówieśników,którzy
znajdowalisiękilkametrówpodjegostopami.
Zniezwykłązwinnościąchwytałsiękolejnychgałęzi,
próbującdosięgnąćpiłki,którautknęłaniemalnasamym
czubkudrzewa.
Nieznalazłasiętamjednakzwłasnejwoli.
Przecieżpiłkinieumiejąmyślećinawetjeśliakcjatej
historiirozgrywasięwczasach,gdytechnologianastałe
wtargnęławludzkieżycie,nie,piłkinadalniepotrafią
podejmowaćdecyzji.
Dotrzećnaszczytdrzewapomógłjejjedenzrzekomych
kolegówDeynarda,zktórymmłodzieniecmiałwcześniej
drobnąsprzeczkę.Piłkanienależaładoniego,ale
postanowiłjąodzyskać.Odzawszebyłniezwykle
zwinnymdzieckiem,jaktwierdzijegomama–musiał
toodziedziczyćpoojcu.
Deynardbyłjużniemalnaszczycie,gdyodepchnąłsię
lewąnogą,aprawaniewyczułakolejnejgałęzi.Rezultat
mógłbyćtylkojeden–straciłrównowagęizhukiem